Piatra Craiului
Wokół najpiękniejszej karpackiej grani
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Piatra Craiului to niewielkie pasmo górskie w rumuńskich Karpatach południowych, miedzy górami Bucegi i Fogarasz (Făgăra?). Ciągnie się z grubsza z północy na południe wąskim 25-kilometrowym pasem zwieńczonym odkrytym skalnym grzebieniem.
Wystająca z lasu grań zbudowana jest głównie z białego wapienia ze znacznym udziałem zlepieńców. To od tego grzebienia masyw zyskał nazwę: Piatra Craiului oznacza Królewskie Skały.
W deszczu i burzy
Najwyższym szczytem jest tu Vârful La Om (zwany też Piscul Baciului) o wysokości 2238 m n.p.m. Znajduje się on mniej więcej pośrodku grani. Obszar tych gór chroniony jest parkiem narodowym (Parcul Naţional Piatra Craiului), a góry uznawane są za jedne z piękniejszych w Karpatach. Zwłaszcza malowniczy (ale i trudny) ma być oznaczony czerwona kropką szlak wiodący główna granią. Niestety, zanim tam dotarliśmy zgoniła nas z grani gwałtowna burza, a potem już tylko lało? Pozostał ogromny niedosyt.
Coś się jednak udało
Udało się zjeść obiad i przenocować w schronisku Gura Râului, w bardzo skromnych, acz wystarczających warunkach. Udało się przejść niezwykłej urody wąwóz Zărneşti (Prăpăstiile Zărneşti). Pionowe ściany maja kilkadziesiąt metrów wysokości a dno doliny, którym prowadzi dość wygodna szutrowa droga, jest często niezwykle wąskie. Wzdłuż drogi poustawiano tablice ścieżki dydaktycznej, opowiadające o geologii i przyrodzie tych gór. W niektórych miejscach na tablicach umieszczono ?mapy? tras wspinaczkowych z ich nazwami i skalą trudności. Bo ściany wąwozu pokryte są siateczką dróg, także obitych. Niestety, ich nazwy wypisane są brzydko czerwoną farbą na kamieniach. Ta, która zwróciła moją uwagę, nazywała się ?Menopauza?. Wspinaczy, pewnie z powodu nędznej pogody, nie było, ale na pewno maja tu pole do popisu. Przejście wąwozem w jedną stronę zajęło nam około godziny (z przeczekiwaniem deszczu pod nawisami skalnymi). Spotkaliśmy po drodze kilku cyklistów i kilku piechurów. Bardzo było pięknie, ale to kropla w morzu, bo na terenie Piatra Craiului wyliczono 23 wąwozy i 160 jaskiń. Znaczna ich część na południowym krańcu gór.
Samochodem wokół gór
Skoro pogoda nie sprzyja, wspinaczkę zamieniamy na wycieczkę po okolicznych wsiach Magura i Pestera, położonych po północno-wschodniej stronie masywu. Trochę tam jeszcze autentycznego folkloru, choć znaczną część starych domów wykupiono wyraźnie na letniska. Łagodne wzgórza, gruntowe drogi, kopki siana, drewniane płoty. Sielski krajobraz, w którego centrum odnajdujemy niewielką cerkiewkę. Miła babcia gestem zachęca do zwiedzania. Właśnie świątynia przechodzi renowację, ikony zyskują nowe barwy. Tu jednak droga się kończy. Wracamy i jedziemy jeszcze w druga stronę, oglądając masyw od północy i zachodu. Jedziemy póki droga pozwala, do podnóża skalnej grani, aż do schroniska Plaiul Foii, które jest dobrym punktem wypadowym na grzebień z tej strony. Ciągle pada.
W parku narodowym
Po drodze mijamy nowy budynek o przedziwnym kształcie. To przyszła siedziba zarządu parku narodowego i centrum informacyjnego, usytuowane na zachód od miasta Zărneşti, największego w okolicy. Jest ona od lat w budowie (tak było jeszcze jesienią 2015 r.). Innego centrum informacji turystycznej nie udało nam się znaleźć. Nie udało nam się kupić też przyzwoitej mapy. Może mieliśmy pecha. Bo sieć szlaków turystycznych jest tu gęsta, niektóre, trudniejsze odcinki ubezpieczone są stalowymi linami. Jest kilka schronisk i bezobsługowych schronów, a na obrzeżach gór ? pensjonaty.
Warto wiedzieć
W Królewski Skałach w 1938 roku ustanowiono rezerwat o powierzchni 4,4 km kw. W 1990 roku objęto całe pasmo ochroną w parku narodowym o powierzchni 148 km kw. Rośnie tu wiele roślin alpejskich, a charakterystyczny dla tego miejsca jest kwitnący na różowo endemiczny gatunek goździka (dianthus callizonus). Żyje tu około 100 wilków, 150 niedźwiedzi i 150 rysi. Sporo, spotkanie z nimi jest więc całkiem możliwe?
Szlak główną granią jest zacny. Od Zarnesti przez głóną grań i schodząc z Varful La Om do doliny potoku i dalej do Zarnesti trzeba całęgo dnia (latem, kiedy dzień jest długi a i tak można skończyć po zmroku i lepiej nie spotkać Misia:-) , chociaż w Rumuni bardziej trzeba uważać na pasterskie psy bo owce pasą tam niemal wszędzie) i odrobinę mocy ale wrażenia na grani są tego warte. Warte odwiedzenia są Bucegi i boskie La Om, trasa Transfogaraska, pobliskie Brasow i górka Postavaru oraz Kanion Sapte Scari i dalej szczyt Piatra Mare, Bran..Rumunia to kraj który lepiej poznać własnym autem a nie z wycieczką, tak przełamie się stereotypy, lepiej zatrzymać się w wiejskiej knajpce bo bogate kurorty mamy na co dzień u nas. Ostrożnym trzeba być bo to inna mentalność ludzi ale też zróżnicowany etnicznie kraj.