Śnieżka
Z Karpacza, w wichrze i mgle
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Dobrze, że na początku przypadkiem natknąłem się na otwierające się drzwi. Zesztywniały z zimna, co mi się nawet podobało, wracam naokoło do restauracji. Wnętrze w dobrym guście, nie potrafię opisać sufitu. Niemniej dodano komercje: amerykański automat do sprzedaży hot-dogów, wyje rmf-fm, a herbata 6 zł (gdzie indziej ? 4 zł) i zakaz własnych posiłków. To nie PTTK. Żywej duszy w środku. Oprócz dwu sprzedawczyń, które zapytałem o szlak.
Do Śląskiego Domu
Miałem na sobie cztery warstwy odzieży: podkoszulek, grubsze polo z długim rękawem, cienki sweter (innego nie miałem, jak wyjeżdżałem było +34, więcej mi się nie mieściło) oraz lekką jesienno-zimową kurtkę. Wszystko przez ten wicher. Aby czuć się komfortowo, trzeba było mieć kalesony, gruby sweter i dodatki. I kominiarkę. I przebrać się w schronisku Śląskim. Bo inaczej na dole umarłbym z gorąca przy podchodzeniu. Co by nie było, chwilkę idę dalej czerwonym szlakiem, i zaraz zawracam zielonym, który idzie drogą dojazdową do schroniska, i niedługo łączy się z czerwonym, którym przyszedłem z Domu Śląskiego. Tam za 5 zł wydano mi z pojemnika ciepłą ciemną ciecz, która miała być herbatą. Jakaś woda słodzona syropem.
Wyboistą drogą w dół
Decyduję, że wracam nie najkrótszą trasą, ale łukiem na zachód, aby wyjść na świątynię Wang w górze Karpacza. Albo teraz, albo jej nie będę widzieć. Górą idzie się autostradą dla pieszych. Przy spalonej strażnicy (kiedy to było?) schodzę z grzbietu i tutaj zatrzęsienie schronisk: Strzecha Akademicka i w świetnym stanie, po remoncie, Samotnia. Przy niej Mały Staw, który jest całkiem duży. Nie dało się go objąć okiem z powodu mniejszej, ale ciągle mgły. Na Kozim Mostku (1085 m n.p.m.) szlak wychodzi na wyboistą, ułożoną z kamienia drogę; niewygodnie się idzie. Ale taką monotonną drogą lepiej schodzić niż wchodzić. Ślisko, spieszę się ale ostrożnie. Kolacja o godz. 18.
Obok świątyni Wang
Według opisu Świątynię Wang w połowie XIX wieku przeniósł z Norwegii król pruski. W bardzo dobrym stanie, mieści kościół ewangelicki . Wstęp na plac kościelny 1 zł. do kościoła 5 zł. Dziękuję, obejrzę z zewnątrz i idę dalej, bo się spieszę. Nie znajduję szlaku, wiec posiłkując się mapką idę skrótami i odnajduję, że szlak idzie tak samo jak ja. Po drodze muszę wyjąć pieniądze z jedynego bezpłatnego dla mnie bankomatu, przy pół-deptaku w środkowym Karpaczu, i spóźniony, o 18:40 jestem z powrotem, witany przez zaniepokojonych już moją nieobecnością kolacjuszy. Jaka satysfakcja! I nie padało przez cały dzień.






Dodaj komentarz