Śnieżka
Z Karpacza, w wichrze i mgle
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Mamy 16 października (ubiegłego, 2013 roku), a głównym celem mojej wycieczki jest Śnieżka (1602 m n. p. m.). W nocy padało, na dzień prognoza niepewna, góry schowane w chmurach. Idę żółtym szlakiem, najkrótszą trasą z dołu Karpacza.
Po drodze mam dwa schroniska jako ratunek, a z nich inne powrotne szlaki, żeby nie wracać tą samą drogą. Trasa przepiękna. W schronisku Nad Łomniczką około 1008 m n. p. m. rozmawiam z gospodynią, zdaje się, że sama je prowadzi. Mówi, że wytrzymała tu już 21 lat, a poprzednicy szybko odchodzili. Że odnowiła zdewastowany budynek, że był okres, że nie było wody i nosiła ją ze studni 200 metrów, też zimą przez śniegi. Prądu też nie było, nie wiem czy w ogóle, czy tylko chwilowo.
W wichrze i mgle do schroniska
Wyżej zaczyna się regiel górny. I mgła, coraz gęstsza, nic nie widać. Szlak prowadzi utwardzoną Ścieżką, nie da się zbłądzić. Ścieżka górska, mocno ostre podejście. W końcu pojawia się majak ? a to stoję przed schroniskiem Dom Śląski, na przełęczy pod Śnieżką ok 1400 m n. p. m. Sprawdzam, widoczność jest na 20 m. Z żalem czytam, że rozciągają się stąd wspaniałe widoki. Wreszcie jacyś nieliczni turyści. Drogowskaz pokazuje, że Śnieżka odległa jest tylko o 30 min. Ale przecież to 200 m wyżej, tyle co 7 wieżowców! Tu, na grzbiecie, pojawił się lodowaty wicher, 20-40 km/godz. Wieje w twarz, posuwam się bokiem schylając w dół. Tu, na górze jest płasko, wicher nie popchnie w przepaść. Mam rękawiczki, ale mimo to palce kostnieją. Nos lodowacieje, wiec chwytam rękawiczką. Szadź na łańcuchach, mchach. Jednocześnie gorąco od wysiłku i zimno od wichru, z coraz większą przewagą zimna. W końcu prawie tuż przed sobą rozpoznaję budynek, wchodzę na jakieś drzwi, obszarpane, myślę że to tylne wejście do restauracji na Śnieżce. W ogóle ten budynek to trzy kręgi nałożone na siebie. Okazuje się, że restauracja to krąg dolny, a dwa wyższe to obserwatorium meteo, bez wejścia.
Jak tu wejść do środka
Idę tuż wokół budynku, bo z dalsza nic nie widać. Nigdzie wejscia. Szukam też znaków mojego szlaku, jak dalej iść. Człowiek się nie zgubi, bo jest dziedziniec i zawsze w końcu znajdzie budynek, ale w kierunku na zewnątrz nic nie widać. Napotykam tylko słupki graniczne i czeskie szlaki. Spotykam Czechów, maja wyciąg na samą Śnieżkę, stad ich tu więcej. Jakiś blaszany czeski bufet, polska kaplica i po obejściu prawie całości naokoło widzę czerwony szlak na murku, a przy nim schody w dół. Zapewne tędy biegnie moja dalsza droga. Wygląda że polskie dojście na Śnieżkę to cypelek z trzech stron otoczony Czechami. Na mapie tego się nie zobaczy ? to zbyt drobne. Napotykam inne, oblodzone, schody. Idę w dół, aby wejść do restauracji. A tam drzwi zabite deskami i żadnej informacji.
Dodaj komentarz