Jazłowiec
Tyle pozostało z minionej sławy…
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Gospodarstwo Sióstr Niepokalanek
Ostatnim właścicielem tutejszego pałacu i ruin zamku był w XIX w. baron Krzysztof Błażowski. Nie mieszkał w nim jednak, lecz podobno tylko od czasu do czasu urządzał w pałacu bale lub wieczerze i popijawy dla myśliwych. W nowej roli coraz bardziej niszczejący pałac – zamek już wówczas był ruiną – zaczął odradzać się jako klasztor niepokalanek. Nie znalazłem informacji na jakiej podstawie został przez nie przejęty. Wiadomo tylko, że w 1862 r. przyjechała do Jazłowca Marcelina Darowska – ogłoszona w 1996 r. przez Jana Pawła II błogosławioną – i założyła w nim klasztor Zgromadzenia Sióstr Niepokalanek. Przy nim zaś zakład naukowo-wychowawczy dla dziewcząt polskich i „rusińskich”. Siostry zaczęły od remontu pałacu za środki własne oraz pieniądze sponsorów. W 1873 r. w głębi parku wybudowano grobowiec wzorowany na rzymskich katakumbach, jakie przeorysza widziała w Wiecznym Mieście. Została później w nim pochowana po śmierci w 1911 roku, podobnie jak zakonnice zamordowane przez ukraińskich bandytów z UPA oraz inne zmarłe śmiercią naturalną. Obecnie znajdują się w nim groby ponad 80 mniszek.
Najświętsza Maryja Panna Jazłowiecka
Drugim ważnym osiągnięciem Matki Marceliny było zamówienie w Rzymie u mieszkającego tam polskiego rzeźbiarza Tomasza Oskara Sosnowskiego (1810-88) posągu Matki Bożej Niepokalanej z białego marmuru. Przywieziono go do Jazłowca w 1883 roku i 15 sierpnia poświecił go arcybiskup Szczęsny Feliński wracający właśnie z 20-letniego zesłania z Rosji. Wkrótce figura ta zaczęła słynąć „łaskami”. W 1930 r. metropolita lwowski abp Twardowski nadał jej specjalnym dekretem tytuł „Najświętszej Maryi Panny Jazłowieckiej”. Zaś w lipcu 1939 r. kardynał August Hlond uroczyście koronował go, po uzyskaniu na to zezwolenia – breve – papieża Piusa XII.
W drodze do Niepokalanowa
Wojnę, sowiecką i niemiecką okupację, a także pogromy i rzezie banderowców klasztor przetrwał, inaczej niż miasteczko, bez większych strat. Z rąk ukraińskich siepaczy zginęły tylko dwie zakonnice schwytanie koło Rusinowa. Podczas wojny niemiecko-sowieckiej klasztor zajęło bowiem wojsko węgierskie. Sprzymierzone z hitlerowcami, ale mające bardzo dobry stosunek do Polaków. W 1945 roku niepokalanki, podobnie jak polscy mieszkańcy Jazłowca zostały zmuszone do repatriacji w powojenne granice Polski. Słynący „z łask” marmurowy posąg NMP Jazłowieckiej udało się wywieźć do Niepokalanowa dzięki pomocy sowieckich żołnierzy.To historia znana, ale przyjemnie było słyszeć ją tu, w miejscu wydarzeń, z ust samej przeoryszy odrodzonego klasztoru jazłowieckiego.
Opowiadała mi ją na pewno tak jak któremuś z setek wcześniejszych gości. W moim przypadku dosłownie gościa, bo nocowałem w jednym z udostępnianych w klasztorze bardzo skromnych pokoi gościnnych. A było to tak. Zakonnice już opuściły klasztor, ale czekały dosyć długo w pobliskim Czortkowie na transport do Polski. Jedna z nich, Marianna Budziak, wróciła jeszcze po coś do klasztoru, gdzie zastała sowieckich saperów. Poprosiła więc o zdjęcie figury z cokołu i zapakowanie jej do skrzyni. Gdyby wiedzieli co robią… Okazało się też, że wkrótce jadą na zachód, zgodzili się więc „podrzucić” ją z ładunkiem dokąd trzeba. W ten sposób – dalsze szczegóły pomijam – ten obiekt kultu trafił do klasztoru w Niepokalanowie, gdzie stoi do dziś. A tu, w Jazłowcu już współcześnie pojawiła się jego kopia.
Mniszki wróciły na fali odwilży
Bo niepokalanki wróciły do dawnego klasztoru na fali gorbaczowowskiej „głasnosti” i odwilży w 1988 roku. Okazało się, że pałac, w którym władze sowieckie urządziły sanatorium przeciwgruźlicze, jest w dosyć fatalnym stanie. Nie mówiąc już o tym, że usunięto z niego niemal wszystkie, przynajmniej widoczne, symbole religijne. W dawnej kaplicy urządzono świetlicę wybijając w ścianie otwór na scenę. Rozgrabiono i zniszczono co się dało. Spalono nawet stare klasztorne książki i inkunabuły. Ale powoli prowadzone są remonty odzyskanej części pomieszczeń klasztornych, grobowca, parku. Klasztor, w którym mieszka niewielkie grono mniszek ukraińskich i polskich, znowu przyciąga wiernych. Poza nim są tu do zobaczenia tylko wspomniane już ruiny zamku i gotycko-renesansowego kościoła dominikanów p.w. Wniebowzięcia NMP oraz kościół greckokatolicki św. Mikołaja, pierwotnie katedra ormiańska z XVII w. Tyle pozostało z minionej sławy Jazłowca, kojarzącego się większości Polaków, o ile w ogóle z czymkolwiek, to chyba już tylko z ułańską piosenką…
Oj nie tak! Wszystko pięknie, ale figura Matki Boskiej jest teraz w SZYMANOWIE (u sióśtr), a nie w Niepokalanowie. To tylko kilka km, ale spora różnica, bo (tak na marginiesie) NIE MA miejesowości Niepokalanów, to jest nazwa klaszoru (tak jak Jasna Góra(, a znajduje się w Paprotni (stacja Teresin).
,Znani obywatele’ – uwazalbym, ze obok innych osob, powinni byc ujeci m.in. Israel Baal Szem Tow (1698-1760), slynny mistyk zydowski i tworca chasydyzmu w Galicji, ktory sluzyl potrzebom jazlowieckiej synagogi oraz Karol Dominik Witkowski (1860-1910), malarz portrecista urodzony w Jazlowcu, w USA znany jak Karl Witkowski.
Może trochę więcej zdjęć proszę . Mnie się lepiej ogląda niż czyta .
A na fotce jest tylko jeden narożnik klasztoru ?