Bykownia
Miejsce pamięci w podkijowskim lesie

A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Kilka kilometrów od ostatniej na lewym brzegu Dniepru stacji metra Lisowa (Leśna) znajduje się Bykownia. Przy ruchliwej szosie do odległego o 15 km od stolicy miasta Browary, rozciąga się duży kompleks leśny. To w nim znajduje się miejsce pamięci stalinowskich zbrodni ? Narodowy Rezerwat Bykownianśki Mohyły utworzony w 1994 roku.
To tu sowieccy zbrodniarze chowali ciała osób mordowanych w siedzibie NKWD w byłym Pałacu Październikowym w Kijowie oraz w więzieniu na Łukianowce w latach 1937-41. A także polskich oficerów i policjantów z tak zwanej Ukraińskiej Listy Katyńskiej. To miejsce poznaliśmy dopiero w ostatnich latach. Była to jedna z najściślej ukrywanych sowieckich tajemnic państwowych, niewygodna również dla niektórych polityków i urzędników niepodległej Ukrainy. Przecież zbrodnie popełniali tu nie wyłącznie wredni Moskale, jak pogardliwe tutejsi nacjonaliści określają Rosjan, ale zapewne i ?szczerzy Ukraińcy? w służbie stalinowskiego aparatu terroru. O historii tego miejsca i niełatwym dochodzeniu do prawdy, co się w nim działo w przeszłości, pisałem obszernie w 2010 roku.
Zbrodnie stalinizmu
Przypomnę, że od połowy lat 30. XX w. był to otoczony wysokim, trzymetrowym płotem wielohektarowy teren działek nr 19 i 20 Leśnictwa Darnickiego w dyspozycji sowieckiej policji politycznej NKWD. Na nim, we wcześniej przygotowywanych zbiorowych grobach, grzebano ofiary stalinowskich czystek. Zwłoki przywożono w nocy z Kijowa specjalnymi wagonami i tu zakopywane nad ranem po nocnych egzekucjach. Przede wszystkim w latach 1937-39, ale penetrując ten las przed sześciu laty natrafiałem na przybite do pni drzew tabliczki, często z fotografiami ofiar i informacjami, że zamordowano je już w 1936, ale także w 1941 roku. Ile ich było, tego dokładnie już się zapewne nie da ustalić. KGB dosyć dokładnie zamiatał bowiem ślady zbrodni swoich poprzedników, GRU i NKWD, zwłaszcza w latach 70. ubiegłego wieku. Chociaż o grzebanych tu ofiarach wiadomo było już od września 1941 r. Odkryli je niemieccy okupanci kopiąc doły na zbiorowe mogiły obozu koncentracyjnego, jaki założyli w pobliskiej Darnicy. Pierwsza o tym napisała, 29 września 1941 roku, w artykule ?GPU-Morde auch in Kiew? (Morderstwa GPU także w Kijowie) niemiecka ?Berliner Boersen-Zeitung?. Fotokopię tego artykułu umieszczono na jednej z tablic w nowym budynku administracyjnym Rezerwatu.
Obwiniono Niemców
Później, 8 października1941 r., sprawę poruszyła okupacyjna gazeta ?Ukraińskie Słowo?, a wkrótce również jedna z polskojęzycznych gazet okupacyjnych w Krakowie. Po wojnie ofiarami pochowanymi w Bykowni zajmowały się w ZSRR, w latach 1944-45, 1971 i 1988, komisje państwowe. Trzy pierwsze oczywiście ?ustaliły?, że to ofiary hitlerowców. Dopiero czwarta, utworzona w 1989 roku, już podczas gorbaczowowskiej ?głasnosti?, pod naciskiem stowarzyszenia ?Memoriał? i ujawnionych bezspornych dowodów, musiała przyznać, że grzebano tam ofiary represji stalinowskich. Ich liczbę określono na? 6783. Dodam, że w 2009 r. Służba Bezpieki Ukrainy poinformowała, iż według protokółów rozstrzelań, w Bykowni w latach 1937-41 pochowano 14191 osób ?o ustalonej tożsamości?. Dodając, że nazwiska kilku tysięcy dalszych są ustalane. Ale niektórzy ukraińscy historycy i badacze szacują łączną liczbę spoczywających w tym lesie ofiar, w tym niemieckiego obozu koncentracyjnego i rozstrzelanych dezerterów z Armii Czerwonej oraz nielicznych kryminalistów, na 100-120 tysięcy. O pochowanych tu Polakach długo wiadomo było niewiele.
Polskie ofiary z Żytomierszczyzny
Sporo polskich nazwisk pojawiało się wśród zamordowanych w latach 1937-39. Zwłaszcza z ?oczyszczanej z żywiołu polskiego? Żytomierszczyzny. Ale byli to obywatele ukraińscy, od pokoleń tam osiadli. Na tabliczkach, jakie sfotografowałem w 2010 r. znalazłem kilka informacji o Polakach aresztowanych w latach 1939-40 r. w Przemyślu i innych polskich miejscowościach, rozstrzelanych w Kijowie, a tu pochowanych. W publikacjach przeczytałem o około 1500 ofiar tzw. ?polskiej operacji?. Zaś w innych źródłach także o nielicznych polskich oficerach. Wicedyrektor ukraińskiego IPN Roman Krucyk stwierdził m.in., że w 1989 r. znaleziono szczątki 30 polskich oficerów więzionych wraz z kobietami na Łukianowce. I zapewniał, że można mówić najwyżej o 100-150 Polakach pochowanych w Bykowni, jako stalinowskie ofiary.
Dodaj komentarz