Katmandu
Widziałem Żywą Boginię
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Kumari nie wolno dotknąć ziemi, zawsze jest wożona lub noszona w specjalnej lektyce. Każdy gest i słowo Żywej Bogini ma dla jej czcicieli szczególne znaczenie. Nawet sami królowie Nepalu prosił ją podobno o rady. Stanowiło to nawiązanie do początków kultu Żywej Bogini. Według legendy bowiem król Jaya Prakash Malla, który ją stworzył i wybudował dla Kumari pałac, odzyskał tron, dzięki radzie małej dziewczynki o boskiej władzy, córce człowieka, który dał schronienie wygnanemu władcy.
Kumari mają opiekę i utrzymanie, co roku otrzymują w podarunku jeden złoty pieniążek, zaś po zakończeniu ?urzędowania?, skromną pensję. Byłe Żywe Boginie rzadko wychodzą za mąż. Panuje przekonanie, że sprowadziłoby to na mężczyznę nieszczęście. Mówi się natomiast, iż wiele z nich zostaje… wziętymi prostytutkami, ze względu m.in. na urodę. Fotografowanie Kumari jest zabronione. Ale wizerunki byłych Żywych Bogiń reprodukowane na kolorowych pocztówkach, można kupić w wielu kioskach Katmandu.
Na sporym, prostokątnym dziedzińcu klasztoru-pałacu Kumari Bahal, po zwiedzeniu jego dostępnych części czekamy: może Żywa Bogini pojawi się na chwilę w jednym z trzech przepięknie rzeźbionych w drewnie okien II piętra? Bo robi to od czasu do czasu, aby pozdrowić swój lud. Oczekiwanie przeciąga się. W „boskich” pomieszczeniach toczy się codzienne życie. Widać robiącą coś starszą kobietę. Mały chłopczyk bawi się w oknie na oczach wyznawców bogini i turystów.
W pewnym momencie dobiegają głosy jakiejś sprzeczki, może nawet rodzinnej awantury. Podniesione głosy, jakieś przesuwanie naczyń czy sprzętów. Potem znowu zalega cisza. Zupełnie nieoczekiwanie w oknie pojawia się postać małej dziewczynki o smutnej, poważnej twarzy lalki. Odruchowo podnoszę aparat fotograficzny. Po paru sekundach Żywa Bogini Kumari znika w głębi pomieszczenia. Ale widziałem ją, ,,zaliczyłem” jedną z największych nepalskich atrakcji.
Dodaj komentarz