Buenos Aires
Zwiastun udanej wyprawy
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Staram się ignorować nachalnych, nagabujących sprzedawców i przyspieszam kroku. Zatrzymuję się dopiero na oddalonym kilka kilometrów dalej placu Plaza de Mayo. Miejsce to, zawdzięczające swoją nazwę rewolucji niepodległościowej z 15 maja 1810 roku, słynie z licznych demonstracji. Porte?os ? tak nazywają siebie mieszkańcy Buenos Aires ? protestują średnio raz w tygodniu, jak sami mówią, przeciwko wszystkiemu: polityce, religii, tradycji, powody zawsze się znajdą. Centralne miejsce na placu zajmuje imponująca Casa Rosada, siedziba rządu. To tutaj znajduje się słynny balkon, na którym Madonna wykonała piosenkę ?Don?t cry for me, Argentina? wcielając się w ukochana prze naród Evitę, w filmowej adaptacji jej biografii. Casa Rosada graniczy z budynkami Katedry, Banku Narodowego, ratusza miasta oraz pomnikiem Pirámide de Mayo.
Spacerując ulicami na każdym kroku czuję tutaj powiew potencjalnego zagrożenia, każdy jest jakby przygotowany na najgorsze: mężczyźni przezornie noszą plecaki zawieszone z przodu, kobiety mocno ściskają torebki pod pachą, w oknach kraty, w drzwiach po kilkanaście zamków.
Dzień kończę w San Telmo, najstarszej dzielnicy miasta. Można tutaj odpocząć od tłoku i hałasu wielkiej metropolii. Zupełnie jakbym trafiła do całkiem innego świata. Tutaj znajduję kwintesencję Argentyny. Na stylowym placu artyści sprzedają ręcznie robioną biżuterię, pomiędzy nimi w ciasnym uścisku wiją się pary w rytmach tanga, malutkie kawiarenki zachęcają żeby usiąść i skosztować wyśmienitego argentyńskiego wina. To tutaj kończę swój pierwszy dzień w Ameryce Południowej ? z dala od zgiełku miasta, popijając wino, słucham tanga i podziwiam umiejętności tancerzy.
Dodaj komentarz