Wołyń
Ciągle za mało wiemy o sąsiadach

Potencjalni turyści nie wiedzą, co na współczesnym Wołyniu jest do zobaczenia i przeżycia, bo niewiele jest na ten temat publikacji w języku polskim. Liczne dotyczą tylko naszej martyrologii. Przewodników brak, przynajmniej ja na nie nie trafiłem....
fot: Cezary Rudziński
Wołyń. Ciągle za mało wiemy o sąsiadach
Są tu liczne miejsca związane z naszą – i wspólną – historią, bujna przyroda, piękne jeziora i wiele innych atrakcji...
  • Wołyń. Ciągle za mało wiemy o sąsiadach
  • Wołyń. Ciągle za mało wiemy o sąsiadach
  • Wołyń. Ciągle za mało wiemy o sąsiadach
  • Wołyń. Ciągle za mało wiemy o sąsiadach
  • Wołyń. Ciągle za mało wiemy o sąsiadach
  • Wołyń. Ciągle za mało wiemy o sąsiadach
  • Wołyń. Ciągle za mało wiemy o sąsiadach
  • Wołyń. Ciągle za mało wiemy o sąsiadach
  • Wołyń. Ciągle za mało wiemy o sąsiadach
  • Wołyń. Ciągle za mało wiemy o sąsiadach
  • Wołyń. Ciągle za mało wiemy o sąsiadach
  • Wołyń. Ciągle za mało wiemy o sąsiadach
  • Wołyń. Ciągle za mało wiemy o sąsiadach
  • Wołyń. Ciągle za mało wiemy o sąsiadach
Uwaga! Materiał został zamieszczony w naszym portalu już ponad rok temu.
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!

Wołyń, chociaż jest regionem Ukrainy położonym najbliżej centrum Polski, nie należy do zbyt często odwiedzanych przez polskich turystów.

A przecież posiada sporo wartościowych zabytków, liczne miejsca związane z naszą – i wspólną – historią, bujną przyrodę, piękne jeziora i wiele innych atrakcji.

Brak przewodników i oferty turystycznej

Przyczyn omijania tych stron widzę kilka. Wiele rodzin i kręgów społeczeństwa nadal dotyka trauma związana z tragicznymi przeżyciami w latach II wojny światowej. Przede wszystkim jednak potencjalni turyści nie wiedzą, co na współczesnym Wołyniu jest do zobaczenia i przeżycia, bo niewiele jest na ten temat publikacji w języku polskim. Liczne dotyczą tylko naszej martyrologii. Przewodników brak, przynajmniej ja na nie nie trafiłem. Popularny – ukazało się już 7 jego wydań, i dobry przewodnik Bezdroży po Ukrainie Zachodniej w ogóle pomija ten region. Nie ma też też przewodnika turystycznego po Wołyniu bez względu na język, w którymi został wydany.

Ostatnio coś próbuje w tym zakresie robić obwodowy departament infrastruktury i turystyki obwodu (województwa) łuckiego oraz tamtejsze centrum informacji turystycznej, ale na razie są to tylko mapki, plan miasta i foldery, ewentualnie wydawnictwa quasi-albumowe, z krótkimi informacjami w języku ukraińskim, foldery, także po angielsku oraz, nieliczne, po polsku. Na miejscu w jedynej, na jaką trafiłem podczas podróży po Wołyniu placówki informacji turystycznej w centrum Łucka, znalazłem i otrzymałem kilka kolejnych wydawnictw. Niewiedza o lokalnych zabytkach i atrakcjach, z jaką spotkaliśmy się w rozmowach z pracownicami recepcji hoteli, w których nocowaliśmy, była porażająca. Na pytanie: jak dojść czy dojechać do soboru, znanego kościoła czy zamku, padała obezwładniająca odpowiedź: ja nietutejsza. O planach w tak znaczących miastach, jak Kowel czy Włodzimierz Wołyński, nawet nie słyszały.

Graniczne bariery

Nasze biura podróży też omijają Wołyń. Jeżeli nawet organizują wycieczki na Ukrainę, to głównie do Lwowa i w jego okolice. Wymieniając przyczyny i przeszkody w turystycznych wyjazdach Polaków na Wołyń, trudno pominąć ogromną stratę czasu na drogowych przejściach granicznych.

Wiz nie potrzeba, ale dwie odprawy – polska i ukraińska – w każdą stronę pochłaniają w najlepszym razie 3-4 godziny. A przecież to świetne miejsce także na wypady weekendowe. Do Włodzimierza Wołyńskiego jest od granicy w Uściługu (Ustyłuh), tuż za Hrubieszowem, zaledwie 8 km. Bardziej na północ, od strony Chełma, nawiasem mówiąc z kawałkiem koszmarnej szosy do granicy w Dorohusku – Jagodinie, do najbliższego ukraińskiego miasteczka, Lubomia, również niewiele ponad 10 km. Od tegoż przejścia do słynnych Jezior Szackich na północy, około 50 km. Niewiele dalej do 70-tysięcznego Kowla, a od granicy w Uściługu do wojewódzkiego, ponad 200-tysięcznego Łucka, jest około 80 km. Ale bez radykalnego przyspieszenia odpraw oraz zwiększenia obsady funkcjonariuszy granicznych i celnych po obu stronach granicy, o rozwoju turystyki w obie strony trudno nawet marzyć.

Wieki, także wspólnej, historii

Wołyń, w obecnych granicach administracyjnych obejmujący tylko część historycznego, jest naprawdę ciekawy, pełen atrakcji i wart poznawania. Ma przebogatą, często tragiczną, historię datowaną od czasów neolitu i epok: brązu i żelaza.

No i średniowieczną oraz późniejszą, z kilkoma stuleciami przynależności do Rzeczypospolitej, a po okresie rozbiorów, w latach 1919-39, do Polski. Jest to historia obszerna, nieźle znana i opisana, zainteresowanych nią odsyłam do lepszych źródeł niż relacja z kilkudniowej podróży. Wspomnę tylko, że miasto Włodzimierz (później przez rosyjskich zaborców nazwany Wołyńskim dla odróżnienia od tego odległego od  Moskwy o około 200 km), był stolicą ruskiego Księstwa Włodzimierskiego, a później Rusi Halicko-Wołyńskiej. A jego najwybitniejszym władcą w latach 1211-1264, królem od 1253 r.,był Daniel (Danyło) I Halicki (1201-1264), pierwszy i jedyny koronowany król Rusi. W roku 1429 odbył się w Łucku wielki zjazd monarchów europejskich, nadal tutejszy powód do dumy.

Poczytaj więcej o okolicy:

Dodano: 31 stycznia 2020; Aktualizacja 6 lutego 2020;
 
Dodaj komentarz
(Dozwolone typy plików: jpg, gif, png, maksymalny waga pliku: 4MB.)
(wymagany, niepublikowany)
Wszystkie materiały zamieszczone na naszym portalu chronione są prawem autorskim. Możesz skopiować je na własny użytek.
Jeśli chcesz rozpowszechniać je dla zysku bez zgody redakcji i autora – szukaj adwokata!
Zamknij