Borne Sulinowo
Jak to na wojence ładnie…

Autorka: Anna Ochremiak
Wróg czai się już w krzakach. Będziemy strzelać. Będą strzelać do nas. Grozy dodaje sceneria: plac rozjechany na wszystkie strony, od miasta odgradza nas rząd budynków-widm, pozostałości poniemieckich i poradzieckich magazynów.
fot: Anna Ochremiak
Borne Sulinowo. Jak to na wojence ładnie…
Słychać warkot, nadjeżdża skot. To chyba wróg, bo się chowamy w piaszczystym dole, a potem walimy do niego z pancerfausta. Czy trafiliśmy? Nie wiem.
To już 10 lat! Materiał został zamieszczony w naszym portalu ponad dekadę temu.
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!

Przebieramy się w kombinezony Bundeswehry, fasujemy broń – idziemy na wojnę. Wróg czai się już w krzakach.

Będziemy strzelać. Będą strzelać do nas. Nie wiadomo, co nas czeka. Grozy dodaje sceneria: z jednej strony las, pośrodku plac rozjechany na wszystkie strony, od miasta odgradza nas rząd budynków-widm, pozostałości dawnych poniemieckich i poradzieckich magazynów.

Dzielimy się na trzy drużyny, każda ma fachowego dowódcę. Jedni do skota, drudzy na ruską ciężarówkę, my ruszamy piechotą w las. Dowódca zaczyna strzelać, strzelam i ja, choć wroga wcale nie widać. Koło mnie przelatują jakieś białe kuleczki, dostaję w nogę, potem w twarz. Boli.

Słychać warkot, nadjeżdża skot. To chyba wróg, bo się chowamy w piaszczystym dole, a potem walimy do niego z pancerfausta (to pamiętam z Czterech Pancernych, teraz może ta rura nazywa się inaczej). Czy trafiliśmy? Nie wiem. Pojechał w swoja stronę.

I zmiana. Teraz ja jadę skotem, moim zadaniem jest strzelać do wroga z całkiem sporego czegoś. Chcę odmówić, bo pociski ogromne, a nuż zrobię komuś krzywdę? Dowódca uspokaja, że to tylko farba. I pokazuje mi wroga: on kryje się w ruinach. Droga nierówna, trzęsie niemiłosiernie, jedyne, czego się mogę trzymać to ta nieszczęsna armata. Dowódca krzyczy, skot warczy, spaliny śmierdzą. Strzelam więc Panu Bogu w okno. Oberwaliśmy.

Jakoś nigdy (no może poza czasem dzieciństwa i Czterech Pancernych) nie rwałam się do militarnych rozrywek. Wcale nie chciałam do nikogo strzelać. Ale.. to wciąga. Czy to ma sens? – zastanawiam się przy wieczornym ognisku. – Taka zabawa odpręża, relaksuje, rozładowuje złe emocje – tłumaczy Samanta Burkowska, oficerka nie wiem jakiej rangi, zwana na polu walki „Rudą”. – Gdyby tak wszyscy faceci co pewien czas pobiegali po krzakach, postrzelali do siebie na niby, a potem padli zmęczeni w namiocie, na świecie nie byłoby prawdziwych wojen – tłumaczy organizatorka imprez militarnych w Bornem Sulinowie.
Może ma rację?

Warto wiedzieć

Borne Sulinowo dwa razy w roku jest gospodarzem zlotów miłośników zabaw militarnych:
* w  weekend majowy (w tym roku 29.04-2.05) odbywa się Operacja Borneo,
* w sierpniu (w tym roku 18-21.08) ma miejsce międzynarodowy zlot pojazdów militarnych Gąsienice i Podkowy.

Poczytaj więcej o okolicy:

Dodano: 11 kwietnia 2011; Aktualizacja 16 kwietnia 2021;

Komentarze: 2

    wędrowiec, 11 kwietnia 2011 @ 23:04

    Poszła blondynka na wojnę i bawiła się świetnie. Jestem przeciw takim rozrywkom. Tylko krok do prawdziwego zabijania.

    anna, 16 kwietnia 2011 @ 13:04

    Eeeeee tam

Dodaj komentarz
(Dozwolone typy plików: jpg, gif, png, maksymalny waga pliku: 4MB.)
(wymagany, niepublikowany)
Wszystkie materiały zamieszczone na naszym portalu chronione są prawem autorskim. Możesz skopiować je na własny użytek.
Jeśli chcesz rozpowszechniać je dla zysku bez zgody redakcji i autora – szukaj adwokata!
Zamknij