La Paz
Jak tu odetchnąć pełną piersią?
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Dojechać do La Paz to koszmar, koszmar na ośmiu kółkach. Tutejsze autobusy są tak niewygodne, że ktoś się chyba musiał bardzo starać, żeby zaprojektować je w taki sposób.
Pomijam już fakt, że siedzenia są tak wąskie, że z trudnością mieszczą się na nich dwie osoby. Olbrzymia większość z nich ma dodatkowo zepsute mechanizmy do rozkładania, albo raczej działające na odwrót: fotel nieustannie się zamyka i tylko od siły mięsni zależy, czy nie zamknie się całkowicie na pół, z pasażerem w środku. Z zewnątrz też nie ma rewelacji. Gdy po raz pierwszy zobaczyłam autobus, zastanawiałam się, jakim cudem przetrwa dwunastogodzinną podróż w jednym kawałku.
Większość pasażerów to tubylcy, w bardzo ciekawych, tradycyjnych strojach. Szczególnie interesujące są kobiety, które noszą szerokie, plisowane, kolorowe spódnice i charakterystyczny melonik ulokowany na czubku głowy. Do tego obowiązkowo włosy spięte w długie do pasa warkocze i małe dziecko w chuście na plecach. Siedzenie dzielę z Niemcem Mangusem, który na co dzień studiuje w Brazylii. Wakacje w Boliwii zaczął dość pechowo, bo ukradziono mu paszport, teraz musi odwiedzić ambasadę w La Paz.
Mimo że autobus jest przepełniony, na każdym kolejnym przystanku wsiadają nowi pasażerowie ? bardzo często z własnymi plastikowymi krzesłami. Nie zraża ich, że nie ma już miejsca do siedzenia, a nawet do stania na korytarzu. Bardzo szybko kończy się też droga asfaltowa a zaczynają kamienne wertepy. Nie ma mowy o śnie, dwanaście godzin ciągnie się w nieskończoność.
La Paz, najwyżej położona stolica świata (to akurat kwestia sporna, ponieważ konstytucyjną stolicą jest miasto Sucre, tutaj natomiast znajduje się siedziba rządu), robi zapierające dech w piersiach, i to dosłownie, wrażenie. Miasto leży na wysokości od 3600 do 4100 m n .p. m. i chyba nikt tutaj nie używa sformułowania ?oddychać pełną piersią?. Choroba wysokościowa najczęściej objawia się poprzez wymioty, zawroty i bole głowy. Ja na szczęcie mam tę łagodniejszą wersję, czyli nieprzerwane uczucie zmęczenia; oddychając wcale nie czuję, że dostarczam jakikolwiek tlen organizmowi i non-stop mam ochotę na czekoladę albo inne słodkości.
Dodaj komentarz