Nowa Słupia
Kim jest kamienny Emeryk?
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Przy wielkim parkingu na skraju podświętokrzyskiego miasteczka Nowa Słupia, tam gdzie wszyscy zostawiają samochody by Drogą Królewską wejść na Święty Krzyż, stoi Emeryk. Jest z kamienia.
Wiem, że tak się nazywa, bo jest podpisany – najogólniej, że to pielgrzym, wykuty w rodzimej skale kwarcytowej i posuwa się ku szczytowi Łysej Góry, na której stoi świętokrzyski klasztor, z prędkością jednego ziarnka piasku na rok. Gdy dotrze do klasztoru i ucałuje święte drzewo – relikwie Krzyża Świętego, nastąpi koniec świata.
Uczeni przypuszczają, że posąg powstał w XIII wieku. Ale kto go stworzył, tu ustawił i kogo rzeźba przedstawia – nie wiadomo. Tym bardziej, że czas już mocno wygładził rysy, twarzy poznać nie można, jedynie sylwetkę w długiej szacie z rękami złożonymi jak do modlitwy. Przy czym jedna ręka jest… na temblaku. A tam gdzie wiedzy brakuje, rodzi się legenda. W tym przypadku niejedna, jest ich całkiem sporo.
Od legendy do legendy
Najbardziej rozpowszechniona opowiada o Emeryku, pielgrzymie, który wędrował po świecie, odwiedzając po kolei miejsca kultu. Gdy ukląkł w Nowej Słupi z zamiarem dojścia na kolanach do świętokrzyskiego klasztoru. Zabiły wtedy klasztorne dzwony. – To na moją cześć – powiedział Emeryk zgromadzonym wokół gapiom. I skamieniał – to była kara za pychę. Maszeruje więc kamienny pielgrzym do klasztoru, droga przed nim daleka…
* A może kamienny pielgrzym jest kobietą? Grzesznicą, oczywiście. Chciała odpokutować swoje przewiny wchodząc na szczyt klęczkach. Gdy zaczęło się robić pod górę – nie dała rady. Tu gdzie zakończyła wędrówkę, postawiła swoją figurę.
* A może to XVII-wieczny szlachcic spod Radomia? Sparaliżowany kazał się wieźć na Święty Krzyż. Tu natychmiast ozdrowiał i na pamiątkę kazał postawić figurę przedstawiającą jego postać z ręką na temblaku… To przypominało jego minione kalectwo.
* A może to jakiś poganin, Tatar czy Litwin, który ukradł ze świętokrzyskiego kościoła relikwie? Uschła mu za to ręka (temblak!). Przestraszony relikwię oddał, ochrzcił się, wrócił do zdrowia i na pamiątkę ustawił na dole swój wizerunek.
* A może to król Władysław Jagiełło? Ponoć, gdy modlił się w tutejszym klasztorze zanim wyruszył pod Grunwald, dotknął relikwii Krzyża Świętego. Za tę zuchwałość został ukarany bezwładem ręki (temblak!). Po wielu pokutach i modlitwach odzyskał zdrowie i w kazał ustawić kamienną figurę, przedstawiającą jego postać.
* A może to wizerunek Bolesława Chrobrego, któremu legenda przypisuje założenie świętokrzyskiego klasztoru?
* A może św. Benedykt, założyciel zakonu benedyktynów, którzy zagospodarowali Święty Krzyż? Modli się o ich pomyślność do Boga.
* A może to książę węgierski Emeryk (Imre, ok. 1000-31), syn Stefana I, króla Węgier, świętego? To jego gonitwy po lesie za jeleniem ze świetlistym krzyżem między rogami są legendą założycielską świętokrzyskiego klasztoru. To właśnie książę Emeryk podarował relikwie Drzewa Krzyża Świętego benedyktynom, w podzięce za ocalenie zagubionego w lesie. To nadało nazwę klasztorowi, górom i całemu regionowi – dziś województwu. Zaś jeleń z krzyżem pomiędzy rogami jest do dziś symbolem Świętokrzyskiego Parku Narodowego.
Trochę przereklamowany ten Emeryk. Ale zrobiłem mu zdjęcie kiedyś, co mi się nawet podoba :)