Szczecin
Na bogato w willi Augusta Lentza
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Ta piękna rezydencja, dziś pieczołowicie odrestaurowana, służy miastu jako miejsce imprez kulturalnych. Zachwyca w niej wszystko – od detali architektonicznych po życiorys pierwszego właściciela.
August Lentz był zwykłym robotnikiem, pracującym w młynie olejowym na Pomorzanach (dzielnica Szczecina). Mieszkał też niezbyt reprezentacyjnie, bo w baraku, w niewielkim mieszkaniu przyzakładowym. Ale był inteligentny, pracowity i zaradny. Stał się udziałowcem, dyrektorem, ba – właściwie twórcą potęgi Szczecińskiej Fabryki Wyrobów Szamotowych. Mając pieniądze chciał zapewnić rodzinie godne, prestiżowe miejsce do życia.
Prestiżowa lokalizacja
Wybrał dzielnicę zwaną Westend, od zamożnej dzielnicy Londynu (dziś to Pogodno). Tu swoje domy budowała elita finansowa drugiej połowy dziewiętnastego wieku – kupcy, właściciele fabryk, bogaci rentierzy. Zadanie zbudowania rezydencji powierzył młodemu architektowi Maxowi Drechslerowi. Nie mając ograniczeń finansowych on tworzył z rozmachem. Zatrudniono najbardziej renomowanych rzemieślników, sprowadzono wyszukane materiały. Wszystko to miało podkreślać nowy status byłego robotnika, jego bogactwo. Udało się to w stu procentach. Do nowej siedziby August Lentz, z żoną i córką, wprowadził się w 1890 r.
Bogaty wystrój
Elewację rezydencji wykonano z dwóch materiałów – dół wyłożono sprowadzonym ze Śląska piaskowcem, górę czerwoną cegłą klinkierową. Niezwykle dekoracyjny jest balkon, podparto dwiema kolumnami. Po przekroczeniu progu stajemy w dwukondygnacyjnym, reprezentacyjnym holu. Podobno architekt znalazł inspirację w westybulu opery wiedeńskiej. Hol ma takie rozmiary, że każdej damie w pięknej kreacji umożliwia tzw. wielkie wejście. Przepiękne stiuki wykonała, a jakże, najlepsza firma w Europie! W wystroju mieszają się różne style: od rokoko po neoklasycyzm. Są czerwone kolumny, stiuki, marmury, wiele złoceń, drogie materie na ścianach. Na bogato.
Gdy państwo przyjmowali gości, wszystkie drzwi na parterze otwierano i uzyskiwano ogromną przestrzeń. W jadalni warto zwrócić uwagę na misternie rzeźbiony drewniany plafon, oryginalną szafę i piec z oryginalnymi detalami. Góra willi to przestrzeń prywatna. Zachwyca szczególnie bogato zdobiony tzw. pokój mauretański. Niestety, August Lentz niezbyt długo cieszył się swoją rezydencją. Zmarł w 1895 roku.
Z rąk do rąk
Willę odziedziczyła córka Augusta Lentza. Dość szybko sprzedała ją bogatemu kupcowi. Gdy w 1911 roku trafiła w ręce Wilhelma Doeringa, kupca zbożowego i właściciela cementowni, przeszła gruntowną modernizację z wykorzystaniem wszelkich nowinek technicznych, z instalacją centralnego ogrzewania włącznie. Gdy wdowa po kupcu sprzedała nieruchomość miastu – urządziła się tutaj hitlerowska partia NSDAP. To wtedy piwnicę przerobiono na betonowy schron przeciwlotniczy. Po wojnie, w nieuszkodzonej willi urzędowali żołnierze radzieccy, a nawet kler (miała stać się pałacem biskupa), by w końcu trafić we władanie młodzieży. Do 2008 roku działał tu bowiem Pałac Młodzieży, z licznymi pracowniami o profilu artystycznym.
Gdy Pałac Młodzieży wyprowadził się, miasto dużym kosztem przeprowadziło kompleksowy remont konserwatorski. Po zdarciu niezliczonych warstw farb ukazały się oryginalne polichromie, zdobienia… Co ciekawe, ponad 90 proc. z nich zachowało się do dziś w niezmienionym stanie.
Dodaj komentarz