Kuczing
Na Borneo nie ma już łowców głów

Jeszcze kilkanaście lat temu żył na Borneo wiekowy starzec, który w młodości zetknął się z bardzo starym już, byłym łowcą głów. „Upolowanie” przeciwnika, odcięcie i spreparowanie – było to głównie suszenie i wędzenie – jego czaszki, świadczyło o męstwie mężczyzny…
fot: Cezary Rudziński
Kuczing. Na Borneo nie ma już łowców głów
Miasto wygląda dosyć chaotycznie, zwłaszcza z wysokiej wieży widokowej, skąd mamy rozległą panoramę. Dwa, odległe od siebie centra miasta, każde z własnym ratuszem. Sporo wielopiętrowych, rozrzuconych na znacznym obszarze gmachów.
To już 10 lat! Materiał został zamieszczony w naszym portalu ponad dekadę temu.
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!

Wśród ludności dominują Chińczycy
Na każdym kroku spotykamy wizerunki i rzeźby kotów ? symbolu miasta. Chociaż tych symboli ma on kilka. Jest nim bowiem także żyjący na Borneo dzioborożec, wielka ryba z gatunku sumowatych z tutejszej rzeki. Maskotka orangutana. Kwiat orchidei. No i oczywiście kwiat hibiskusa ? symbol całej Malezji. Kuczing istnieje ponad 170 lat. Jego początki datowane są bowiem na rok 1839. Osiedlali się tu Dajakowie, Bandżarowie, Malajowie, Chińczycy. Ci ostatni zwłaszcza intensywnie od lat 80. XIX w. Przybywali ludzie różnych zawodów, w tym liczni kupcy, ale także medycy. Odegrali i nadal odgrywają znaczącą rolę w rozwoju Kuczingu i całego Sarawaku. O ile w tej prowincji Chińczycy stanowią 29 proc. ludności, a dominują – 30 proc. Ibanowie, 21 proc. określana jest jako „muzułmanie” – chodzi więc głównie o Malajów, zaś wśród pozostałych dominują Dajakowie, to w samym Kuczingu Chińczyków jest 40 proc.

Wędzone ludzkie czaszki
W mieście jest kilka muzeów: islamu, chińskie, archeologiczne, a przede wszystkim w dwu gmachach słynne Muzeum Sarawaku, które koniecznie trzeba zobaczyć. Pozwala to bowiem poznać pradzieje i historię tej części Borneo, warunki życia mieszkańców, ich narzędzia, stroje i inne przedmioty codziennego użytku. Przed muzeum znajduje się m.in. urna z prochami wodza ? wielometrowej wysokości, rzeźbiony z zewnątrz, wydrążony wewnątrz pień drzewa. W muzeum najbardziej, obok modeli wielu typowych budowli ? wśród nich słynnych ?długich domów?, przykuwa wyposażenie zwykłego w przeszłości domu mieszkalnego. Z pękiem ludzkich, wędzonych czaszek ? trofeów dawnych łowców głów, wiszących na środku izby jak żyrandol oraz ustawionych w rzędach ? jak naczynia, na półkach pod powałą.To pamiątki po dawno minionych czasach. Nie ma już bowiem na Borneo łowców głów. Procederu tego zabronili w XIX wieku Holendrzy i Anglicy, którzy wyparli z wyspy jej pierwszych ? od 1521 roku ? europejskich kolonizatorów, Portugalczyków.

Nikt nie pamięta już łowców głów
Jeszcze kilkanaście lat temu żył wiekowy starzec, który w młodości zetknął się z bardzo starym już, byłym łowcą głów. ?Upolowanie? przeciwnika, odcięcie i spreparowanie ? było to głównie suszenie i wędzenie ? jego czaszki, świadczyło o męstwie mężczyzny. Zgodnie ze zwyczajem, narzeczony musiał ofiarować wybrance zdobytą głowę wroga, zanim został jej mężem. A liczba zdobytych głów wyznaczała miejsce w hierarchii wojowników. Głowy takie chroniły także domostwo przed wrogami i złymi mocami.

Czytaj dalej - strony: 1 2

Poczytaj więcej o okolicy:

 
Dodaj komentarz
(Dozwolone typy plików: jpg, gif, png, maksymalny waga pliku: 4MB.)
(wymagany, niepublikowany)
Wszystkie materiały zamieszczone na naszym portalu chronione są prawem autorskim. Możesz skopiować je na własny użytek.
Jeśli chcesz rozpowszechniać je dla zysku bez zgody redakcji i autora – szukaj adwokata!
Zamknij