Nakomiady
Pruski pałac i manufaktura uratowane
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Popegeerowska wieś Nakomiady położona 10 km na południe od Kętrzyna na Mazurach, nie warta byłaby nawet wzmianki, gdyby nie tutejszy pałac o długich i ciekawych dziejach oraz współczesności.
Pałac jest normalnie dostępny tylko dla jego gości, gdyż poza mieszkaniem właścicieli znajduje się w nim dom pracy twórczej – pensjonat. Zwiedzać można tylko 17-hektarowy park krajobrazowy, ogrody i manufakturę.
Dom klasycznego piękna
Obecny jego właściciel, Piotr Ciszek, który wraz z żoną Joanną uratowali zdewastowany pałac. Poznajemy oprowadzani przez niego zarówno wnętrza, jak i dzieje tej budowli. „Pałac Nakomiady – napisali właściciele w poświęconym mu folderze – to Dom Klasycznego Piękna, w którym uszanowano doskonałość wyważonych, klasycznych i prostych form. Jest otwarty dla wszystkich, którzy lubią spokój, piękno formy i treści, przestrzeń, harmonię i ład. Miejsce, które pozwala żyć trzystuletniej podłodze, ale nie odrzuca wygodnych łóżek ani internetu. Łączy domowe ciepło miękkich poduszek z salonową wielkością łazienek…”
Rzeczywiście pięknie zrewaloryzowane wnętrza z pokojami dla gości, a każdy inaczej wyposażony, robią wrażenie. A pan Piotr w trakcie oprowadzania sypie szczegółami z bardzo dawnej i świeżej przeszłości.
Za zasługi przeciwko Polsce
W średniowieczu znajdowała się tu siedziba jednego z plemion pogańskich Prusów, doszczętnie wytępionych później przez Krzyżaków. Na ich miejsce sprowadzano polskich chłopów, głównie z Mazowsza, którzy z czasem stali się protestanckimi Mazurami. Komtur Konrad von Koburg zbudował pierwszą rybacką osadę krzyżacką, gdyż wówczas miejsce to leżało nad jeziorem. I wzniósł średniowieczną warownię nazywając ją Echmedien. Zapewne drewnianą, bo dotychczas nie natrafiono na jej wyraźne ślady. Jej prawa lokacyjne potwierdził komtur z Bałgi, późniejszy, poległy w bitwie pod Grunwaldem, wieki mistrz zakonu Ulrich von Jungingen. Bliższych danych na temat losów Nakomiady po sekularyzacji zakonu nie udało mi się znaleźć.
Wiadomo natomiast, że wielki elektor Prus książęcych Fryderyk Wilhelm przekazał w połowie XVII w. tutejsze dobra, jako dziedziczne, brandenburskiemu dyplomacie w Warszawie, Janowi von Hoverbeckowi. Przy czym „Za zasługi w uniezależnianiu miast pruskich od Polski”. To on zbudował tu, na niewielkim wzniesieniu, pierwszy tutejszy pałac. Wkrótce jednak okazał się niewystarczający na potrzeby i ambicje właściciela i w 1705 r. warszawski architekt, Włoch z pochodzenia, Jozef Piola, rozpoczął gruntowną przebudowę i rozbudowę tej siedziby, na planie prostokąta, w stylu holenderskiego baroku z elementami bardziej surowego klasycyzmu.
Kupione szlachectwo
Na potrzeby tej budowy powstała w 1704 r. manufaktura ceramiczna, w której wypalano cegły wykorzystując lokalne pokłady gliny oraz wykonywano elementy zdobnicze. Ród Hoverbecków władał tym pałacem i dobrami przez 136 lat. W roku 1789 sprzedał go, wraz z otaczającym majątkiem, pruskiemu urzędnikowi Friedrichowi Redeckerowi, za znaczną kwotę 36 tys. talarów. Kupił on sobie w ten sposób także tytuł szlachecki. Dodam, że w klika lat później pruski król nadal mu tytuł barona.
W okresie wojen napoleońskich majątek bardzo podupadł. Sytuację finansową rodu znacznie poprawił ożenek Friedricha Hermanna von Redeckera z bogatą pruską szlachcianką Augustą von Trotha. Co z czasem pozwoliło, w roku 1905, przeprowadzić gruntowny remont pałacu, bez wprowadzania w nim jednak istotnych zmian. W końcu lat 20. XX w. w skład majątku wchodziło już niemal 800 hektarów ziem, na których uprawiano głównie buraki cukrowe. Ale były też liczne sady, wielka stajnia itp. Sytuacja gospodarcza w Niemczech po przegranej I wojnie światowej była jednak fatalna, co zresztą stało się jednym z powodów powstania hitlerowskiego faszyzmu.
Dodaj komentarz