Flecken Zechlin
W cieniu dębu i bombodromu

A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Posilamy się w gospodarstwie rybnym na brzegu Schwarzer See, podziwiamy wędzące się ryby, słuchamy opowieści gospodarza a potem ruszamy na mały spacerek po miasteczku. Cisza, spokój ruch niewielki. Jeszcze jest przed sezonem, po ulicach błąkają się nieliczni turyści.
Miejscowość Flecken Zechlin została po raz pierwszy wspomniana na piśmie w 1237 r, jako własność cysterska. Potem zmieniała właścicieli, a w XIV wieku powstał tu nawet zamek, który na przełomie XVI i XVII w był jedną z rezydencji Hohenzollernów w Brandenburgii. Jednak w XVIII w po pożarze zamek się rozpadł i nie ma po nim śladu.
Wokół kościoła na wzgórku
Miasteczko rozciąga się malowniczo na zboczach Czarnego Jeziora. Górujący nad nim niewielki klasycystyczny kościół został zbudowany w 1775 roku. Protestancki, łatwo poznać po wystroju. Wokół stoi kilka starszych budynków, jakieś pomniki wspominające dawnych lokalnych bohaterów i potężny dąb – pomnik przyrody – rzucający cień na prawie cały plac za kościołem. Na początku XX w, kiedy dotarła tu kolej, Flecken Zechlin stał się modnym miejscem wypoczynku dla berlińczyków. Teraz też zaglądają tu wodniacy i cykliści.
O zasługach pacyfistów
Ale nie zawsze panowała tu taka sielanka. W czasach NRD Flecken Zechlin znajdował się na skraju ogromnego poligonu (Truppenübungsplatz Wittstock), na którym od 1952 do 1993 r. gospodarowała armia radziecka, a następnie, opuszczając swe bazy, przekazała teren Bundeswehrze. Wojsko planowało wykorzystać poligon jako strzelnicę powietrzno-lądową. Nazwano ją bombodromem. Jednak w wyniku licznych protestów w 2009 r. wojsko wycofało się z poligonu. Dziś jest tam rezerwat przyrody i znane nam z naszego Pojezierza Drawskiego wrzosowiska. O licznych protestach i walce aktywistów opowiadają dziś ustawione w mieście tablice.
Dodaj komentarz