Wieluń
Pomniki słuszne i niesłuszne

A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Jakoś tak się utarło, że II wojna światowa rozpoczęła się atakiem na Westerplatte, a w szczególności ostrzałem artyleryjskim z pancernika „Schleswig-Holstein” tej polskiej placówki wojskowej na terenie Wolnego Miasta Gdańsk.
Tak to pamiętam ze szkoły. Tymczasem w ostatnich latach przeważa przekonanie, że II wojnę rozpoczęło bombardowanie powiatowego obecnie miasteczka Wieluń.
Atak na bezbronne miasto
Miał on miejsce 1 września 1939 r. o godzinie 4:40, (atak na Westerplatte rozpoczął się o pięć minut później), a przeprowadziły je bombowce nurkujące Luftwaffe. Różnica jest jeszcze taka, że Westerplatte było placówka wojskową, w Wieluniu zaś nie było żadnych militarnych instalacji ani nawet budowli strategicznych, obronnych, przemysłowych czy infrastrukturalnych.
Niemcy zaatakowali po prostu miasto zamieszkałe przez ludność cywilną i w ogóle pozbawione jakiejkolwiek obrony. Nalot przeprowadzili nagle, bez wypowiedzenia wojny. W wyniku tego ataku zabudowa miejscowości została zniszczona w 75 proc. Szacunki strat w ludziach są niejasne, określa się je na ponad 1 tys., a nawet do 2 tys. osób. Wydarzenie to upamiętnia pomnik – skromny głaz z tablicą odsłonięty 1 września 2004 r.
Pomnik wyzwolicieli
Spod okupacji niemieckiej miasto wyzwoliła 18 stycznia 1945 Armia Czerwona w trakcie ofensywy zimowej, tej samej w czasie której dzień wcześniej zajęła Warszawę. Tak, wiem, to nie było wyzwolenie a zdobycie Wielunia. Niemniej jednak, zgodnie z ówczesnym obyczajem, w połowie lat 60. XX w. powstał pomnik „Braterstwa Broni”, upamiętniający polskich i radzieckich żołnierzy walczących o wyzwolenie spod okupacji hitlerowców. Zaprojektowała go rzeźbiarka Jadwiga Janus.
Był taki, jakie budowano w tamtych czasach. Dwie potężne postacie żołnierzy – polski kościuszkowiec i sowiecki piechur – stanęli na postumencie. Za nimi zaś znalazł się niewysoki mur z reliefem przedstawiającym mieszkańców Ziemi Wieluńskiej. Socjalistyczny w treści, narodowy w formie. Wszystko jak należy. Już za wolnej Polski zmieniono nazwę z „braterstwa” na „Pogromcom hitleryzmu”. Pomnik jednak stał sobie spokojnie w centrum miasta.
Do czasu
Bo przyszła PIS-owska dekomunizacja. Wszczęte z urzędu postępowanie wojewody zakończyło się stwierdzeniem, że pomnik „w sposób jednoznaczny i bezsporny symbolizuje komunizm, a co za tym idzie nie może pozostawać w przestrzeni publicznej demokratycznego państwa prawa”. Burmistrz nie protestował. 7 grudnia 2019 r. ledwie kilka miesięcy po okrągłej rocznicy wybuchu II wojny pomnik został zdemontowany. Na szczęście nie rozbito go „w drebiezgi” a zabrano na prywatną posesję. Można go teraz oglądać w podwieluńskiej wsi Młyniska w gminie Biała. Właściciel zapewnia wolny dostęp do monumentu.
Pomnik ten sfotografowałem wiosną 2019 r., gdy stał jeszcze w przestrzeni miasta. Ani mi przyszło do głowy, że zostanie zabrany. Dobrze, że nie zniszczony. Jednak wyjątkowo irytuje mnie nadmiarowe, przesadne, czy wręcz nachalne odmienianie historii poprzez burzenie pomników. To głupie.
Jest jeszcze wieczna miłość
To najnowszy (2013 r.) monument, którego przesłaniem jest pamięć o ofiarach z 1 września 1939 r. Pomnik „Wieczna Miłość” autorstwa Wojciecha Siudmaka, rzeźbiarza urodzonego w Wieluniu, powstał w ramach Światowego Projektu Pokoju. Przedstawia „zawieszone w kosmosie, zbliżone do siebie dwie planety – twarze kobiety i mężczyzny, które łącząc się orbitami tworzą znak nieskończoności” – czytam na stronie miasta – „pomnik niesie przesłanie harmonii i pojednania na świecie”. Ale czy zabranie innego pomnika na pewno służy pojednaniu?
To jakiś obłęd z tą likwidacją pomników. Przecież ci ludzie, tak kościuszkowcy jak i ludzie radzieccy naprawdę ginęli w walce z Niemcami. W dobrej wierze, że niosą wolność. Na pomnik w Wieluniu też kiedyś zwróciłem uwagę, kilka lat temu, jak jeszcze stał.