Douglas
Wyścigi motocyklowe na Wyspie Man
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Właśnie zginął 240. uczestnik Isle of Man TT Races – motocyklowych zawodów na wyspie Man. Nie bez powodu start wyścigu usytuowano po jednej, a cmentarz uczestników – po drugiej stronie drogi.
Wyspę Man u wybrzeży Wielkiej Brytanii bardzo polubili filmowcy i miłośnicy motocykli. Trzy w jednym, czyli połączenie na stosunkowo niewielkim terytorium klimatów Anglii, Szkocji i Irlandii sprawia, że kręci się tu wyjątkowo dużo filmów. Z Jamesem Bondem na czele. Tym Bondem, rzecz jasna.
W oparach palonej gumy
Z kolei miłośnicy sportu motorowego, ich rodziny i przyjaciele zjeżdżają na wyspę na coroczne Isle of Man TT Races – bezdyskusyjnie najbardziej kultowy, najstarszy (od 1904 r.) uliczny wyścig motocyklowy na świecie. Ta, zaliczana do najbardziej widowiskowych i niebezpiecznych imprez, to prawdziwy zlot fanów szybkości, palonej gumy, adrenaliny. Od pewnego czasu wyścigi, ze względu na nadmiar chętnych do startu zawodników, rozgrywane są w dwóch turach – na początku czerwca i pod koniec sierpnia.
Na złamanie karku
Może wystartować w nich każdy, kto czuje się na siłach przejechać nieco ponad 60 km zarówno po krętych ulicach stolicy wyspy – Douglas, jak też górskich serpentynach i polnych dróżkach (najlepsi zawodnicy osiągają nawet szybkość ponad 200 km na godzinę). Na jakie trudności mogą być narażeni zawodnicy przekonałam się przejeżdżając ich trasę podczas próby. W Douglas, stolicy wyspy rozlokowanej na wybrzeżu, było ok. 25 st. C, ale już na szczycie góry Snaefell, na wysokości 621 m n.p.m. zaledwie godzinę jazdy od wybrzeża temperatura nie przekraczała 10 st. C.
Przysmak wyspy – śledź na śniadanie
W Douglas najlepsze hotele usytuowane są wzdłuż nadmorskiego bulwaru. Na śniadanie serwuje się w nich wyspiarski specjał – Manx kippers czyli wędzone śledzie podawane z jajkami ugotowanymi w zalewie octowej. Sycące, nawet smaczne, choć brzuch „pamięta” to danie przez cały dzień.
Warto wiedzieć
Na wyspę najwygodniej dolecieć samolotem z Manchesteru lub dopłynąć promem z Liverpoolu. Pomijając czas wyścigów – życie płynie tu na nieci zwolnionych obrotach. Może dlatego, że nie ma tu olbrzymich skupisk hotelowych. Zamiast nich na przybyszów czekają małe, przytulne hotele, chętnie odwiedzane przez Irlandczyków, Skandynawów, Niemców.
Dodaj komentarz