Desná
Dawna katastrofa przy polskiej granicy

Katastrofa zapory w miejscowości Desná w straszliwy sposób odebrała życie wielu ludziom, ale przyczyniła się do wprowadzenia zmian konstrukcyjnych i technologicznych w późniejszych budowlach tego typu.
fot: Miloslav Rejha (1), Bonio (1) archiwum (2) / Wikimedia
Desná. Dawna katastrofa przy polskiej granicy
Tylko niewielki obelisk przypomina o ofiarach katastrofy. Dziś w zabudowie miasteczka dominują współczesne budowle.
  • Desná. Dawna katastrofa przy polskiej granicy
  • Desná. Dawna katastrofa przy polskiej granicy
  • Desná. Dawna katastrofa przy polskiej granicy
  • Desná. Dawna katastrofa przy polskiej granicy
Uwaga! Materiał został zamieszczony w naszym portalu już ponad rok temu.
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!

Zapory wodne mają ludziom służyć. Budowane są dlatego, żeby ochronić tereny często nawiedzane powodziami. W tym wypadku stało się jednak zupełnie odwrotnie. Zapora w miejscowości Desná w straszliwy sposób odebrała życie wielu ludziom, ale przyczyniła się do wprowadzenia zmian konstrukcyjnych i technologicznych w późniejszych budowlach tego typu.

Parę kilometrów od polskiego schroniska ?Orle? wydarzyła się największa katastrofa przerwania górskiej zapory wodnej w dziejach środkowej Europy. Tama na niewielkiej górskiej rzece Białej Desnie, nie wytrzymała naporu masy wody w zbiorniku i przerwała się. Zaporę wybudowano po to, żeby chronić mieszkańców niżej położonych terenów przed częstymi powodziami, jakie nawiedzały okolice górskich rzek Białej Desny, Czarnej Desny, Kamenice oraz Jizery.

Wielki kataklizm

Fala wody z przerwanej zapory napierająca na niżej położone wioski spowodowała prawdziwy kataklizm. Naoczni świadkowie, którym udało się przeżyć, opowiadali później, że czoło fali tworzyły całe pnie wyrwanych drzew i duże głazy, które z przeraźliwym hukiem zabierały ze sobą wszystko, co stało im w drodze ? nawet całe budynki. Natychmiastową śmierć poniosło 62 osób. Dotkliwie rannych było około tysiąca.

Nikogo nie ukarano

Wszystko zaczęło się właściwie zupełnie niewinnie. Około godziny 16. grupa robotników zauważyła, że w samym środku tamy u jej podstawy utworzyło się małe ?źródełko?. Od razu wiedzieli, że jest to zwiastun katastrofy, jednak nie zdążyli już powiadomić tych, którzy znajdowali się na trasie przyszłej fali powodziowej. Dokładnie o godzinie 16:40 tama nie wytrzymała i runęła w swej środkowej części w szerokości 18 metrów. Uwolniła drogę ogromnej masie wody o objętości 400 tys. m sześc., która poczyniła straszliwe spustoszenie. Najpierw fala wodna staranowała zabudowania tartaku. Porwała 5 tys. m sześc. zmagazynowanego drewna i niczym taran pchała je przed sobą w kierunku niżej położonych górskich wiosek. Kolej i wiadukt zatrzymały wielką część drewna i kamieni, jednak zniszczenia były ogromne. Fala zniszczyła dorobek całego życia 370 osobom. 95 rodzin pozbawiła dachu nad głową. 1020 osób pozbawiła pracy, bowiem zmiotła z powierzchni ziemi poza domami mieszkalnymi, również 11 szlifierni szkła i kryształów, które zatrudniały większość ludzi na tych terenach.
Za spowodowanie katastrofy w dniu 18.9.1916r. nie został nikt pociągnięty do odpowiedzialności.

Poczytaj więcej o okolicy:

Dodano: 22 marca 2017; Aktualizacja 25 listopada 2018;
Dodaj komentarz
(Dozwolone typy plików: jpg, gif, png, maksymalny waga pliku: 4MB.)
(wymagany, niepublikowany)
Wszystkie materiały zamieszczone na naszym portalu chronione są prawem autorskim. Możesz skopiować je na własny użytek.
Jeśli chcesz rozpowszechniać je dla zysku bez zgody redakcji i autora – szukaj adwokata!