Poznań
Farne brzmienie Ladegasta

A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Kiedy późnym latem 1870 roku tajemnicza, anonimowa parafianka zostawiła proboszczowi poznańskiej fary 4 200 talarów na nowe kościelne organy, nikt nie przypuszczał, iż w sercu Poznania pojawi się wkrótce jeden z najcenniejszych instrumentów muzycznych w Polsce.
Kim była osoba, która mogła sobie pozwolić na ofiarowanie tak sporej sumy? I dlaczego właśnie na organy, a nie na obraz czy ołtarz – jak to było dawniej w zwyczaju? Odpowiedzi na te pytania zabrał ze sobą do grobu proboszcz farnej parafii ks. Walerian Zientkiewicz. Z pism do kurii wynika jednak, iż dobrodziejka była osobą dobrze znaną księdzu proboszczowi, ale też już niemłodą.
Mając pieniądze na budowę nowych organów, proboszcz przystąpił do poszukiwań wykonawcy. W tamtym okresie Friedrich Ladegast był cenionym organmistrzem, a jego instrumenty miały rozpoznawalny styl i brzmienie. Od ponad 20 lat był właścicielem fabryki organów w rodzinnym Weissenfels. W ciągu swojego życia – a zmarł w 1905 r. w wieku 87 lat – wybudował ponad 200 organów, w tym również poza Europą. Był także mistrzem dozorującym remonty już istniejących instrumentów; naprawiał m.in. organy Silbermanna – organowego Stradivariusa. Ladegast zbudował też – zupełnie niezależnie od organów farnych – instrument w kościele św. Jakuba w Głuszynie, wówczas podpoznańskiej wiosce, dziś dzielnicy miasta. Dodajmy, iż w tym samym kościele chrzczono ok. 100 lat wcześniej słynnego badacza Australii – Pawła Edmunda Strzeleckiego.
Do mistrza tej klasy zwrócił się właśnie ks. proboszcz Zientkiewicz. Ladegast budował wyłącznie organy nieprzeciętne, które miały nie tylko towarzyszyć wiernym w mszach, ale też koncertować, tworzyć lokalne ośrodki muzyki organowej. Dlatego w liście do mistrza proboszcz podkreślał urodę fary, nazywając ją – nie bez racji – polskim Il Gesù.
Jesienią 1871 roku, w drodze do Moskwy, Ladegast zatrzymał się w Poznaniu. Kilka tygodni później do Fary dotarło pismo, w którym pan Friedrich zgadzał się na budowę instrumentu. Wiosną kolejnego roku ostatecznie podpisano kontrakt, opiewający na kwotę 5 931 talarów. Organmistrz zobowiązywał się do rozpoczęcia prac w 1874. Elementy grające były wykonywane z angielskiej cyny w fabrykach w Weissenfels i Lipsku, a sam prospekt (a więc drewniana obudowa) w Poznaniu, w warsztacie Jana Zeylanda, parafianina farnego. Na początku listopada 1874 roku wszystkie elementy zostały zwiezione do Poznania, a lokalna prasa donosiła o niezwykłym montażu we wnętrzu świątyni. Części ważyły bowiem ponad 230 ton! Prace zakończono jednak dopiero wiosną 1876 roku, a uroczystego odbioru instrumentu dokonano 24 lipca tegoż roku. Korekty dźwięków poszczególnych piszczałek czy całych głosów trwały jeszcze prawie dwa lata.
Z tegoż roku pochodzi też ostateczny rachunek wystawiony farze przez Ladegasta – opiewa on na 7 951 talarów, czyli 24 tysiące ówczesnych marek niemieckich. Była to kwota astronomiczna, gdyż dochody dobrze zarabiającego robotnika wynosiły 100 marek miesięcznie, a np. lekarza – około 200.
Organy zachowały się w niemal niezmienionym kształcie do dziś. Regularnie upiększają liturgie, służą też podczas koncertów. Wsłuchać się można w brzmienie 2 579 piszczałek, 43 rejestrów i trzech klawiatur w manuale i jednej pedałowej. Nic, tylko odwiedzić Poznań i wybrać się na koncert organowy!
Poczytaj więcej o okolicy:
Zajrzyj na te strony:
- fara poznańska
- autor jest członkiem grupy przewodników po Poznaniu VisitPoznan.info
Z moich ustaleń wynika, że proboszczem parafii farnej w Poznaniu był nie Walerian Zientkiewicz, ale Walenty Zientkiewicz ( w niektórych publikacjach Ziętkiewicz ). Pomyłka może wynikać stąd, że w niektórych źródłach jego imię było podawane w skrócie: Val.
Jestem w posiadaniu wielu danych na temat jego rodziny.