Mandalaj
Nad Irawadi, najdłuższą rzeką Birmy
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Wczesny poranek jest trochę mglisty. Musimy jednak wypłynąć wcześnie aby do celu ? historycznego miasta Pagan (Bagan) dopłynąć przed zmierzchem.
Mandalaj, z którego wyruszamy, dzieli od niego szosą niespełna 280 km. Samolotem 25 minut lotu. Autobusem co najmniej 7 godzin. Autokarem turystycznym nieco krócej. O pociąg lepiej nie pytać. To jeden z najwolniejszych i najmniej pewnych środków transportu pasażerskiego w Birmie. Ale jest jeszcze droga wodna. Rejsy po rzece Irawadi (Ayeyarwady).
Najważniejsza arteria komunikacyjna
Irawadi jest najdłuższą ? ma 2150 km? rzeką w Birmie i najważniejszą od wieków śródlądową arterią komunikacyjną w tym kraju. Wypływa w południowo-wschodniej Wyżynie Tybetańskiej w Chinach i po pokonaniu blisko 3 tys. km na południe, wpada do Morza Andamańskiego, części Oceanu Indyjskiego. Ma ogromne dorzecze ? 430 tys. km kw., czyli większe od obszaru całej Polski oraz imponującą deltę o powierzchni 30 tys. km kw. Różnice w poziomie wody między porą sucha i deszczową sięgają w dolnym biegu 10 ?11 metrów. Żeglowna jest na odcinku 1100-1440 km od ujścia.
Trakt wodny łączący stolice
To nad tą rzeką zakładano kolejne, historyczne stolice birmańskich królestw, z wyjątkiem aktualnej, od 2005 roku, Nay Pyi Taw położonej około80 kmw linii prostej od jej nurtu. Irawadi jest nie tylko wodnym szlakiem towarowym, ale również pasażerskim, w tym turystycznym. Kursują po niej także nieliczne duże jednostki. Za najlepszą uchodzi ?Road to Mandalay? ? ?Droga do Mandalay?. Luksusowy i odpowiednio drogi, zbudowany w Niemczech czteropokładowy długi biały parowiec, którym pływają niemal wyłącznie cudzoziemcy. Dominują jednak statki niewielkie, zabierające po kilkadziesiąt osób, przeważnie bez kajut. Jednym z nich właśnie popłyniemy.
Na przystani
Przystań rzeczna w Mandalaj z której wyruszamy, jest więcej niż prymitywna. Pora deszczowa minęła już dosyć dawno. I chociaż do szczytu suchej pozostało jeszcze trochę czasu, poziom wody nie jest zbyt wysoki. Do zacumowanego przy brzegu w drugiej linii stateczku schodzimy dosyć stromymi schodami na skarpie, a następnie przez jakiś stateczek wchodzimy po prymitywnych, drewnianych deskach udających trapy, na właściwy pokład.
Spoglądając na wzgórze Mandalaj
Nad głównym, pełniącym rolę zarówno ?salonu? dla pasażerów jak i restauracji, jest pokład widokowy z fotelami, częściowo osłonięty przed promieniami słonecznymi. Na razie dopiero się one pojawiają, z każdą chwilą rozpraszając coraz skuteczniej poranną mgiełkę. Odbijamy, ruszamy z nurtem rzeki najpierw na południe, aby później skręcać na zachód i południowy zachód. W promieniach porannego, ostrego słońca coraz wyraźniej lśnią złote stupy i kopuły pagód Wzgórza Mandalay na lewym, wschodnim brzegu rzeki. Po kilkudziesięciu minutach pojawiają się w oddali kolejne.
Dodaj komentarz