Irawadi
Rejs wśród świątyń
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
W promieniach porannego, ostrego słońca coraz wyraźniej lśnią złote stupy i kopuły pagód Wzgórza Mandalay na lewym, wschodnim brzegu rzeki. Po kilkudziesięciu minutach pojawiają się w oddali kolejne…
To Amarapura, przedostatnia stolica królewska, w której byłem dwa dni wcześniej. Stupy i pagody w zasięgu wzroku wydają się być wszędzie. Nie na darmo Birma nazywana jest krajem 100 000 stup. Większe ich skupienie ? trudno je oglądać, gdyż widać tylko sylwetki oświetlane z drugiej strony ? to chyba Awa. Ale wkrótce uwagę przyciągają coraz liczniejsze, błyszczące w słońcu złote i białe stupy, pagody i klasztory na prawym brzegu rzeki. Wspinają się na zielone wzgórza, wychylają swoje wieże i kopuły spoza ich grzbietów oraz krawędzi.
Złote stupy nad wodą
Mijamy Saigaing, jedno z głównych w Birmie centrów buddyzmu. Nad rzeką, ale także w sąsiednich dolinach, znajduje się kilkaset klasztorów, pagód, stup oraz budynków mieszkalnych. Niektóre stoją niemal nad nurtem, na dosyć wysokich o tej porze roku skarpach. Inne w odległości nawet paru kilometrów. Widzę klasztory obudowane murami, ale także budowle i ich zespoły dostępne ze wszystkich stron. W Saigaing również już byłem, przynajmniej w kilku zabytkach. Dopiero jednak od strony rzeki widać, jak rozległe i piękne jest to miejsce. Przy brzegu cumują stateczki towarowe i pasażerskie, niezliczone łodzie oraz promy.
Most Inwa Tada
Ruch na wodzie jest spory. Przepływamy pod, chyba co najmniej dwukilometrowej ? z poziomu wody niefachowym okiem nie jestem w stanie jej ocenić ? długości żelaznym mostem Inwa Tada. Jeszcze niedawno był on jedynym na całej birmańskiej długości rzeki łączącym jej brzegi. Ale po kilkudziesięciu minutach mijamy kolejny, wyraźnie nowy, stojący na masywnych, ceglastego koloru betonowych podporach wbitych w dno. Jedna trzecia ich wysokości jest szara, wymyta przez nurt. Wskazuje jak wysoki bywa poziom rzeki w porze deszczowej. Widoki z pokładu robią się na kilka godzin dosyć monotonne. Irawadi płynie bowiem na tym odcinku przez równinę bez zabytkowych miejscowości. Na brzegach widzę niewielkie, biedne wioski. Migają małe stupy i ich skupiska. Ludzie pracują na polach, rybacy łowią z łodzi.
Dodaj komentarz