Gdańsk
Najdłuższy blok w Polsce

A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Gdy dowiedziałam się, że będę mieszkać w gdańskim falowcu, ja, mieszkanka warszawskiego Ursynowa, byłam po prostu zachwycona. Te niezwykłe budynki fascynowały mnie od dawna, od kiedy pamiętam.
Za każdym pobytem w Gdańsku spoglądałam na nie z czystym zdumieniem. Bo kto wpadł na pomysł, by wystawić coś tak monstrualnego?
Najdłuższy z ośmiu
W Gdańsku jest osiem falowców. Siedem na Przymorzu i jeden w Nowym Porcie. Sześć z nich ma zaledwie 4-5 klatek schodowych, ich rozmiar nie odbiega więc znacząco od budowanych w różnych miastach bloków. Dwa to prawdziwe giganty. Ten przy ul Jagiellońskiej 10 ma 12 klatek schodowych, a największy, przy ul. Obrońców Wybrzeża ma ich aż 16. Zajmuje cztery numery tej ulicy (4, 6, 8, 10), a każdy numer ma swoje rozszerzenie w postaci litery. Przyszło mi zamieszkać pod 4b.
Kilka faktów
Budynek powstawał w latach 1970-73. Zaprojektowali go Tadeusz Różański, Danuta Olędzka i Janusz Morek. Ma 10 pięter, długość 860 m, wysokość 32 m, szerokość 13 m. Mieszczą się w nim 1792 mieszkania, których żyje… około 6 tys. lokatorów (oficjalnie niespełna pięć). Dla porównania: by miejscowość mogła się ubiegać o prawa miejskie, powinna mieć ok. 5 tys. mieszkańców… W przewadze są mieszkania małe, po 30-40 metrów. Z ciekawostek: budynek obsługuje czterech listonoszy, jadący wzdłuż niego autobus zatrzymuje się na trzech przystankach.
Księżniczka w wielkim bloku
Gdański falowiec ma też swoja legendę, w dodatku z księżniczką w roli głównej… Dawno, dawno temu, czyli jesienią 1991 roku odwiedziła Gdańsk księżniczka Anna, córka brytyjskiej królowej Elżbiety. W programie wizyty było spotkanie z prostym ludem. Zaproponowano więc odwiedziny u rodziny mieszkającej na 10. piętrze najdłuższego falowca na Przymorzu. Wybrano na chybił trafił, ale tak szczęśliwie czy nieszczęśliwie, że gospodarz znał angielski i bez pośrednictwa tłumacza opowiadał księżniczce, jak żyje się w takim bloczysku. Legenda wspomina jeszcze, że o ile księżniczka wjechała na 10 piętro windą, to zeszła po schodach. Złośliwi twierdzili, że powtórnej podróży rozklekotaną i śmierdząca windą nie chciała ryzykować. Ale jak wyglądać mogła klatka schodowa wielkiego bloku w tamtym czasie, wyobrażą sobie ci, którzy takie rzeczy widzieli.
A dzisiaj?
I klatka, i winda, są dość czyste. Zadbany teren wokół. Z galerii (do znacznej części mieszkań wchodzi się nie z klatki schodowej a bezpośrednio „z dworu”, czyli z zewnętrznych galerii) wchodzę do nowoczesnego, słonecznego mieszkania. To zostało przebudowane; u sąsiadów (zajrzałam przez okno wychodzące na galerię) pozostał układ tradycyjny: kuchnia z oknem na galerię, dwa pokoje z balkonem od południowej strony). Spokojnie, cicho, wygodnie. Jak w porządnym bloku w dużym mieście. Tylko wiatr hula bardziej niż na Ursynowie.
Warto wiedzieć
* Od najdłuższego gdańskiego falowca dłuższe są wiedeński Karl-Marx-Hof (1100 metrów) i rzymski Corviale (980 m).
* Podjęto już starania o wpisanie falowca do rejestru zabytków. Na razie bez rezultatu.
To musi być śmieszne, jechać do sąsiadki, która mieszka w tym samym domu na kawę autobusem!