Kijów
Pamięć o kureniowskiej apokalipsie
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
11 marca tama pękła
Ruszyła lawina śmierci. Jak później obliczono – ponad 600 tys. m sześc. najpierw wody, a następnie błota i mułu runęło na niżej położone tereny. Pierwsza fala miała 14 m wysokości, około 60 m szerokości, sunęła z prędkością 5 m/sek. zmiatając wszystko po drodze. Burzyła i przewracała domy, dwuczłonowy nabity ludźmi tramwaj, którego pasażerowie nie mieli żadnej szansy wydostania się z błota. Podobnie jak kierowcy wywrotek zalewanych łącznie z dachami, o samochodach osobowych nie wspominając. Zginęły dwie grupy przedszkolaków, a także sporo gapiów, którzy wdrapali się na płot stadionu, aby popatrzeć jak wali woda. Wśród ofiar byli strażacy, pracownicy pogotowia technicznego i energetycznego oraz służb ruchu. A także przypadkowi ratownicy.
Ofiar więcej, niż po Czarnobylu
Bo milicja, którą zaalarmowano już o 5 rano, „nie zdążyła” ewakuować ludzi i zabezpieczyć terenu katastrofy. Gdyby nie stadion, który przyjął pierwsze uderzenie wody i błota, zniszczeń oraz ofiar byłoby o wiele więcej. Ale i tak szacuje się, że śmierć poniosło od 1,5 do 2 tys. ludzi. Główna fala lawiny błota spadła na pobliską zajezdnię tramwajową i zakłady naprawcze. Ich potężne, ponad metrowej grubości mury z początku wieku, rozsypywały się jak domki z piasku. Pobliskie domy zalane zostały do piętra. Relacje naocznych świadków oraz ratowników były wstrząsające. Ale władze postanowiły… ukryć tę tragedię. Natychmiast wprowadzono zakaz przelotów samolotów nad miastem, aby z góry nie można było zobaczyć skutków błotnej lawiny.
A jednak utajniono katastrofę
Miejsce kureniowskiej apokalipsy oczyszczano, zwłaszcza przywracając przejezdność ważnej arterii – ul. Frunzego – spychaczami. Nie zwracając uwagi, że razem z błotem spod maszyn wypadały ręce, nogi, a nawet całe zwłoki ludzi. Ładowano je na wywrotki wywożono do zasypywanego fragmentu Babiego Jaru. Nie sporządzano prawdziwych aktów zgonu. W kostnicach trupy układano jak sągi drewna. Fałszowano i niszczono dokumenty. Z archiwów zniknęły dokumenty stanu cywilnego z okresu ponad miesiąca poczynając od 13 marca. Podobnie na kijowskich cmentarzach. A później na miejscu tragedii zbudowano trzy 8-piętrowe budynki mieszkalne, których lokatorzy chyba nadal nie wiedzą nad czym mieszkają.
Władzom pomógł lot Gagarina
Przez ponad cztery dziesięciolecia prawda o kureniowskiej tragedii była ukrywana. Trochę w tym pomógł… lot Jurija Gagarina w Kosmos 12 kwietnia 1961 r., euforia po którym przyćmiła inne sprawy. Nawet tak wielki dramat. Obecnie przypomina go wspomniana tablica pamiątkowa, postawiona zresztą w jego 45 rocznicę nie przez władze, lecz jedną z partii. Niewielki obelisk stoi także w miejscu kataklizmu obok zajezdni tramwajowej. Są na niej nazwiska byłych pracowników, których pochłonął tamten żywioł. W Kijowie, mieście wspaniałych zabytków i złotych kopuł, są więc i takie miejsca jak Babi Jar oraz Kureniowka. Czy mogą one jednak zainteresować turystów?
Bardzo sobie cenię WSZYSTKIE Pana artykuły. Dziękuję Teresa
Jestem w stanie zrozumieć to, że władze nie zapobiegły katastrofie. Ale nie potrafię pojąć, że w wielkim mieście zginęło tak wielu ludzi i nikt o tym nie wiedział. To po prostu wydaje się nieprawdopodobne!
Wydaje się, że jest możliwe więcej. A można było ukryć katastrofę samolotu z drużyną hokejową i zastąpić ja nowymi zawodnikami o podobnych nazwiskach? Można było.