Tallin
Ponad dachami nadmorskiego miasta
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Długi spacer, krótki spacer
Z tarasu można zejść urokliwą wąską uliczką Lühike Jalg prowadzącą po stopniach do Dolnego Miasta. Nazwa uliczki oznacza ?krótki spacer? i rzeczywiście w dół pokonuje się trasę dość szybko, ale wspinaczka w przeciwną stronę po schodach jest dość uciążliwa i czasochłonna. Dlatego jeśli planujemy wejść z Dolnego Miasta na Toompea trzeba wybrać ?długi spacer? czyli Pikk Jalg. Jest to prowadząca od bramy o tej samej nazwie brukowana ulica ciągnąca się wzdłuż murów obronnych, która prowadząc łagodnie do góry stanowi wygodniejsze wejście dla pieszych. W innym tłumaczeniu jedna i druga droga jest ?długą i krótką nogą?, co czyni ze wzgórza kuternogę. Nazwy takie z pewnością wprowadzili do użytku mieszkańcy Dolnego Miasta. Możliwe, że jest to echo zamierzchłej skrywanej wrogości rzemieśliniczo-kupieckiej ludności Tallina względem rezydujących na Toompea czy to świeckich czy duchownych władców, którzy żyli ich kosztem.
Do najstarszego kościoła
Oddalając się od Lossi Plats ulicą Toom kooli, czyli katedralną dojdziemy do najstarszego kościoła w Tallinie. Zbudowano go już w 1219 roku, chociaż dzisiejsza jej bazylikowa gotycka forma pochodzi z XIV wieku. Wysoka dzwonnica została zwieńczona barokowym hełmem w XVIII wieku. Z powodu pożaru, który strawił jej wnętrze w końcu XVII wieku, dzisiaj we wnętrzu luterańskiej świątyni dominuje barokowe wyposażenie: ołtarz, ambona i organy. Warto tutaj zajrzeć także z racji licznych, wysokiej klasy artystycznej epitafiów zdobionych herbami wschodniobałtyckiej szlachty, które gęsto zawieszone są na ścianach i filarach świątyni. Idąc dalej za katedrę mijamy urokliwą kamieniczkę z napisem Suvenirid i trafimy do Ogrodu Biskupa, gdzie znajduje się kolejny taras widokowy, a z niego roztacza się widok w kierunku zatoki, czyli na północny zachód. Stąd można oglądnąć zatopioną w zieleni panoramę nowszych dzielnic Tallina.
Czerwone dachy w zasięgu ręki
Jeśli przejdziemy w przeciwnym kierunku znajdziemy się na tarasie Kohtuotsa dokładnie nad Bramą Długiej Nogi. Tutaj ma się najmocniejsze wrażenie, że czerwone dachy kamieniczek są w zasięgu nie tyle wzroku, co wręcz naszej dłoni. Oj nie dajmy się ponieść fantazji i nie wychylajmy się za bardzo. Określenie widzieć coś z lotu ptaka lepiej nie sprawdzać dosłownie, jeśli nie mamy skrzydeł. Platforma ta pozwoli nam dokładnie z mapą w ręku rozpoznać najważniejsze budynki dolnej starówki zaczynając od najwyższej wieży kościoła św. Olafa, której hełm przeszywa niebo na wysokości 124 metrów, przez wieżyczkę kościoła Ducha Świętego po wieżę ratuszową. Doprawdy na selfie wyglądać będziemy jak byśmy szybowali w powietrzu ponad dachami Tallina.
Wiatr od morza
Na ostatnią platformę widokową Patkuli w północno-wschodnim i najwyższym narożniku Toompea zaprowadzi nas uliczka Rahukohtu. Będzie to udany finał naszego spaceru i uwieńczenie podniebnych wrażeń. Stąd możemy podziwiać akwen Zatoki Tallińskiej stanowiący fragment Zatoki Fińskiej oraz znaczną część położonych nad nią nowych dzielnic miasta. Możemy także kontynuować podziwianie znacznej części Dolnego Miasta, ale przede wszystkim nasz wzrok przyciągną obwarowania, baszty i cały średniowieczny system obronny hanzeatyckiego miasta. Nabierzmy głęboki oddech i nasyćmy oczy. Patrząc na ten widok i czując ostre powiewy wiatru od morza czujemy się niby szybujący w obłokach orzeł.
* * *
Takie wrażenie zapewne będzie wracać do nas wspomnieniem z pobytu w stolicy Estonii, chociaż symbolem herbowym miasta jest zgoła inne zwierzę, a mianowicie lew, a właściwie trzy ukoronowane, jak na króla zwierząt przystało, lwy. Jednakże orła w Tallinie też znajdziemy. Jest on upamiętniony na jednej z bram miasta, gdyż wiąże się z pewnym wydarzeniem o polskim, a jednocześnie marynistycznym (nie lotniczym) odcieniu. W tym miejscu zaczyna się już jednak zupełnie inna historia?





















Dodaj komentarz