Warszawa
Spacer królewskim kanałem
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Do Arkad Kubickiego w Zamku Królewskim można zjechać schodami ruchomymi. Z powrotem, na górę, warto wrócić… kanałem.
Wędrówka trwa zaledwie kilka minut. Kanał jest ciasny (ma szerokość około metra) i niewysoki (1-2 metry). Ma sklepienie z cegieł i kamienną podłogę, pnącą się dość ostro. Do czego służył ten korytarz?
To pierwszy kanał ściekowy, jaki miała Warszawa. Powstał w pierwszej połowie XVII wieku. Odprowadzał brudną wodę i nieczystości z zamkowej kuchni i łazienki urządzonej pod apartamentami królewskimi, wprost do Wisły. Zaczynał się na dziedzińcu kuchennym (okratowane okienko u wylotu ul. Świętojańskiej). Początkowo liczył około 150 metrów, później przedłużono go do 200 metrów.
Kanał był kilkakrotnie odnawiany i regularnie oczyszczany (tę pracę wykonywali tzw. złotnicy). Funkcjonował aż do wybudowania przez Lindleya nowoczesnych wodociągów i kanalizacji (w latach 1885-94). Natrafiono na niego już w czasie rekonstrukcji zamku (w 1971 r.), ale nie było wtedy pomysłu, co z nim zrobić, kończył się przecież w wiślanej skarpie. Dopiero w latach 90. ubiegłego wieku, podczas remontu Arkad Kubickiego, odsłonięto dawny korytarz i zdecydowano udostępnić go zwiedzającym. Tak przecież niewiele pozostało autnentycznej Warszawy! A kanał jest jak najbardziej prawdziwy, nie rekonstruowany. A że płynęły nim ścieki? No cóż, ale królewskie!
Do zamku radzę się wybierać w niedziele, bo wtedy wejście jest DARMOWE. W normalny dzień bilet do apartamentów kosztuje aż 22,00 zł (normalny) i 14 zł (ulgowy). Wejście do Arkad jest darmowe, ale za tunel (+wystawa + stancja) trzeba zapłacić aż 8 zł!
Teraz wejście do kanału nie jest biletowane (2017).