Taunggyi
Tu znajdziemy przewodnika do Kakku…

Jak na Birmę jest to duże miasto. Ma szerokie główne ulice, dosyć nowoczesną, przynajmniej w centrum, architekturę. Są tu siedziby urzędów, instytucji, banków. Nie ma znaczących zabytków, ale zobaczenia bazaru nie mogliśmy sobie odmówić.
fot: Cezary Rudziński
Taunggyi. Tu znajdziemy przewodnika do Kakku…
Nie dostrzegłem prawdziwej egzotyki? poza ludźmi. Ciekawe typy. Sporo kobiet w strojach regionalnych. Jak wszędzie w tym kraju przesympatyczne dzieci.
To już 10 lat! Materiał został zamieszczony w naszym portalu ponad dekadę temu.
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!

Wypad do Kakku rozpoczęliśmy nad jeziorem Inle. Zaraz za miasteczkiem Shwenyaung rozpoczęły się serpentyny i ostre podjazdy. Jezioro leży bowiem na wysokości 899 mn.p.m., a to najważniejsze nad nim miasteczko niewiele wyżej. Zaś stolica stanu Szan, półmilionowe Taunggyi, na prawie 1,5 tys. metrów.

Jak na Birmę jest to duże miasto. Ma szerokie główne ulice, dosyć nowoczesną, przynajmniej w centrum, architekturę. Są tu siedziby urzędów, instytucji, banków. Nie ma znaczących zabytków, ale zobaczenia bazaru nie mogliśmy sobie odmówić. Oprócz części z warzywami, owocami, a także rybami, drobiem, serami, jajkami i innymi artykułami spożywczymi, jest na nim także duży dział przemysłowy z dominującymi artykułami Made in China. Nawet najprostszymi. Chociaż trafiłem i na miejscowe wyroby.

Ciekawe ludzkie typy

Nie dostrzegłem prawdziwej egzotyki? poza ludźmi. Ciekawe typy. Sporo kobiet w strojach regionalnych. Jak wszędzie w tym kraju przesympatyczne dzieci. Cudzoziemców pozdrawiają machaniem rąk. Przyuczane są do tego od wczesnego dzieciństwa. Sfotografowałem niemowlaka trzymanego przez matkę i wychylającego się z zaciekawieniem z okna autobusu. Grupki jadących na pudłach ciężarówek i machających nam podróżnych. Młodą buddyjską mniszkę w jasnoróżowej szacie, pomarańczowym, złożonym ręczniku na czubku głowy oraz z dużą torbą na jałmużnę, zbieraną przede wszystkim w naturze: jarzynach, owocach, chlebkach, jajkach.

Swastyka to symbol szczęścia

Zrobiłem też trochę zdjęć sprzedawców i bazarowych scenek. Nabywców było bowiem sporo, zaś ruch drogowy w okolicach bazaru i w centrum miasta duży. Dominowały motocykle, kierowane często również przez młode dziewczyny wożące swoich chłopaków z tyłu. W pewnym momencie doznałem lekkiego szoku, gdy niemal najechał na mnie birmański motocyklista w? hitlerowskim hełmie. Okazało się, że jest to bardzo modny tu, plastikowy kask motocyklowy. Z hitlerowską ?gapą? ? orłem z długimi, rozłożonymi na boki skrzydłami nad czołem i trzymanym w szponach wieńcem ze swastyką. I z drugą, dużą swastyką, na białej tarczy nad lewym uchem motocyklisty. No cóż, Birmańczycy nie mają z tymi symbolami żadnych skojarzeń. Poza może swastyką, która w tym regionie świata jest symbolem szczęścia? Podobno ciekawie w mieście jest podczas dorocznych festiwali, które stanowią jego główną atrakcję. Niestety, trafiliśmy na zwykły dzień powszedni.

Z przewodniczką do słynnych stup

W kilkupiętrowym budynku siedziby lokalnych władz, swoje biuro ma również firma Golden Island Cottages. Prowadzi sieć hoteli, ale zajmuje się ona także przewodnictwem po jeziorze Inle i kompleksie stup Kakku. Przydzielona nam przewodniczka ? bez takiej opieki wyjazd do Kakku jest wykluczony, okazała się sympatyczną młodą dziewczyną z ludu Pa-Oh. Mówiła nieźle po angielsku, ubrana była w ciemną suknię i narodowe nakrycie głowy: pomarańczową, kraciastą chustę przypominającą trochę turban, ale opadającą na boki. I, podobnie jak niemal wszystkie kobiety i dziewczęta a nawet małe dziewczynki w Birmie,  policzki, czoło i nos pokryty miała jasną glinką, konserwującą skórę, a na pewno chroniącą przed palącymi promieniami słońca.

Poczytaj więcej o okolicy:

 
Dodaj komentarz
(Dozwolone typy plików: jpg, gif, png, maksymalny waga pliku: 4MB.)
(wymagany, niepublikowany)
Wszystkie materiały zamieszczone na naszym portalu chronione są prawem autorskim. Możesz skopiować je na własny użytek.
Jeśli chcesz rozpowszechniać je dla zysku bez zgody redakcji i autora – szukaj adwokata!
Zamknij