Jungfraujoch
W górę stuletnią koleją

Podróż słynną koleją Jungfraubahn na Jungfraujoch – przełęcz Dziewicy w szwajcarskich Alpach – zaczynamy na dworcu Interlaken Ost, aby po 20 minutach jazdy zwykłym pociągiem dotrzeć do Lauterbrunnen. Tu przesiadamy się na pierwszy etap kolejowej górskiej wspinaczki.
fot: Cezary Rudziński
Jungfraujoch. W górę stuletnią koleją
Trasa wije się początkowo skrajem lodowca Eigergletscher, później zboczy Eigeru i Mnicha. Widoki są coraz rozleglejsze, nie tylko na górskie szczyty i doliny, ale także Interlaken i tamtejsze jeziora. Od czasu do czasu wjeżdżamy pod wiaty ochronne przed lawinami oraz do tuneli.
To już 10 lat! Materiał został zamieszczony w naszym portalu ponad dekadę temu.
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!

Podróż słynną koleją Jungfraubahn na Jungfraujoch ? przełęcz Dziewicy w szwajcarskich Alpach ? zaczynamy na dworcu Interlaken Ost, aby po 20 minutach jazdy zwykłym pociągiem elektrycznym dotrzeć do Lauterbrunnen.

Etap I: zębatką do Kleine Scheidegg

Miejscowość położona jest na wysokości 796 m n.p.m., o 240 m wyżej niż stacja początkowa. Tu przesiadamy się na pierwszy etap kolejowej górskiej wspinaczki. Już koleją zębatą, 45 minut jazdy, z coraz piękniejszymi widokami na doliny, szczyty górskie, lasy, skalne zbocza. Coraz częściej między drzewami pojawia się, niezbyt dobrze widoczny w porannych zamgleniach, cel naszej podróży: obserwatorium na szczycie Sfinksa oraz położona poniżej niego, skryta pod ziemią w skałach, stacja Jungfraujoch. Zatrzymujemy się na stacyjkach Wengenwald, Wengen, Wengenalp. Stajemy na mijankach aby przepuścić pociągi osobowe i towarowe zdążające w odwrotną stronę. Przez otwarte okna obserwuję i fotografuję krajobrazy zmieniające się jak w kalejdoskopie. Na zakrętach jadące przed i za nami pociągi. Nareszcie kawałek płaskiego terenu. Stacja i niewielka miejscowość wypoczynkowa szczególnie popularna zimą, Kleine Scheidegg na poziomie 2061 m n.p.m. Na jej zwiedzenie będzie chwila czasu w drodze powrotnej.

Woda w górę, śmieci w dół

Obecnie czeka na nas niebywała atrakcja ? Eiger Ambassador  Express. Dwuwagonowy nostalgiczny pociąg sprzed stu lat, chociaż zmodernizowany i odnowiony. Używany jest teraz na specjalne okazje lub na zamówienie. Bo to przecież dopiero tu zaczyna się właściwa trasa kolei-jubilata (w przyszłym roku będzie obchodzić stulecie) ?Jugfraubahn. Trzeba przecież na górę dostarczać tony żywności i innych materiałów oraz wodę pitną dla turystów i pracowników stacji kolejowej i obserwatorium astronomicznego. Tylko wody zużywa się tam około 9 mln litrów rocznie. Kolejowymi cysternami przywozi się jej 5000 m sześc., pozostałe 4000 m sześc. pochodzi z oczyszczania do celów niekonsumpcyjnych wody zużytej i dachówki. Trzeba też wywozić śmieci. Nie wszystko może polecieć w dół kanałem ściekowym o długości 9,4 km do Kleine Scheidegg, a stamtąd do oczyszczalni ścieków w Grindelwald. Przecież Jungfraujoch i cała jego okolica, jako obszar wpisany na Listę UNESCO, podlegają szczególnej ochronie środowiska.

Etap II: Skrajem lodowca, przez tunele

Ruszamy w górę, aby w ciągu 52 minut pokonać ostatnie prawie 1400 m różnicy wysokości. Trasa wije się początkowo skrajem lodowca Eigergletscher, później zboczy Eigeru i Mnicha. Widoki są coraz rozleglejsze, nie tylko na górskie szczyty i doliny, ale także Interlaken i tamtejsze jeziora. Od czasu do czasu wjeżdżamy pod wiaty ochronne przed lawinami oraz do tuneli. Zatrzymujemy się na stacjach ? mijankach: Eigergletscher, Eigerwald ? każdej z platformą widokową, wreszcie Eismeer ? Ocean Lodowaty. Między nimi są setki metrów różnic wysokości.

Na porzuconej stacji

Na Eismeer wysiadamy. Jest trochę czasu na zwiedzanie stacji, która przez 7 lat, w trakcie budowy linii kolejowej, była krańcową. Obszerne, wykute w skałach pomieszczenia. Niegdyś, aż do roku 1924 znajdowała się w nich m.in. restauracja. Straciła ona jednak rację bytu po wybudowaniu innej, a także hoteli, na przełęczy. Przez duże, ale zamknięte na głucho ? za nimi są przepaście ? okna, widać lodowiec i fragmenty masywów Eigeru i Mnicha.

Ekspres na stromych stokach

Ruszamy dalej. Unowocześnione wagony dostosowane są do jazdy po ostrych stokach. Wiszące na ścianach lampy elektryczne wzorowane na naftowych, a także stoliki między ławkami, z wgłębieniami na postawienie naczyń, zawsze utrzymują poziom. Pomaga w tym siła ciężkości, a w drugim przypadku specjalne dźwignie. Nierzadko między ich powierzchnią i ramą okna powstaje różnica kilkudziesięciu stopni. To widoczny wskaźnik, pod jak znacznym kątem wspinamy się w górę. Ostatni odcinek trasy jedziemy już tylko tunelem. Wreszcie stacja Jungfraujoch. Wysiadamy, robimy sobie pamiątkowe zdjęcia z maszynistą. Do zobaczenia za 3,5 godziny w drodze powrotnej.

Do Interlaken wracamy inną drogą

Okazuje się bowiem, że linia kolejowa poprowadzona jest okrężnie wokół masywu górskiego ze szczytami m.in. Lauberhorn (2472 m n.p.m.) i Mannlichen (2230 m n.p.m.). Rano przyjechaliśmy jej zachodnią częścią, wracamy ze względu na ciekawsze oświetlenie gór, wschodnią. Można zresztą jeździć według uznania w obie strony. Zjeżdżając do Brandegg i Terrassenweg mamy bajkowe wręcz widoki na góry i zbocza pozostałych szczytów tej części Alp. Czterotysięcznika Schreckhorn (4078 m n.p.m. ) i Wetterhorn (3701 m n.p.m.) oraz znacznie niższe po drugiej stronie doliny. Ze stacji końcowej w Wilderswil do Interlaken jest już tylko kilka minut jazdy, chociaż innym pociągiem.

Poczytaj więcej o okolicy:

Dodano: 19 października 2011; Aktualizacja 7 czerwca 2020;
 

Komentarze: 1

    ~nick, 3 czerwca 2013 @ 13:50

    fajne

Dodaj komentarz
(Dozwolone typy plików: jpg, gif, png, maksymalny waga pliku: 4MB.)
(wymagany, niepublikowany)
Wszystkie materiały zamieszczone na naszym portalu chronione są prawem autorskim. Możesz skopiować je na własny użytek.
Jeśli chcesz rozpowszechniać je dla zysku bez zgody redakcji i autora – szukaj adwokata!
Zamknij