Mccheta
Marszrutką do dawnej stolicy Gruzji

A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Widok jest fascynujący. Stoję na wysokim wzgórzu obok świątyni i klasztoru Dżwari z V-VI wieków i patrzę na wspaniale oświetloną promieniami słonecznymi dawną, przez osiem wieków, stolicę Gruzji ? Mcchetę.
Ściślej Mccheta była stolicą Królestwa Iberii, obok opiewanej przez Homera antycznej Kolchidy, jednego z kilku księstw, z których powstało Sakartwelo, jak Gruzini nazywają swój kraj. Dżwari znajdujące się na skraju Gór Saguramskich zaliczanych do Wielkiego Kaukazu, swoją nazwę zawdzięcza wielkiemu drewnianemu krzyżowi, który postawiono tu, na lewym brzegu rzeki Aragwy (Aragwi) w IV w. po przyjęciu przez kraj w 337 roku, jako drugi po Armenii, chrześcijaństwa za religię państwową. Później, na przełomie VI i VII w. król Stefanos (Stepanoz) I zbudował dużą, zachowaną do naszych czasów świątynię, której architektura stała się wzorcem dla wielu innych w tym kraju. Mccheta położona jest niżej, w górskiej kotlinie, na prawym brzegu Aragwi i lewym Mtkwari nazywanej przez Rosjan Kurą. Znajduje się w trójkącie, jaki tworzy połączenie tych rzek. Ta druga, największa w Gruzji, wypływa już z Małego Kaukazu. Przez teleobiektyw obserwuję to, tak ważne w dziejach, kulturze i religii kraju, współcześnie około 7,5-tysięczne miasto oraz jego najważniejsze zabytki, wpisane, tak jak Dżwari, na listę dziedzictwa UNESCO.
Marszrutką od stacji metra Didube
Tym razem, bo jestem tu już po raz trzeci, przyjechałem z odległego o około 20 km Tbilisi, na cały dzień. Aby nareszcie obejrzeć wszystko co mnie interesuje bez pośpiechu i poczuć trochę tutejszą, tak odmienną od stołecznej, atmosferę nieco sennego, rolniczo-handlowego miasteczka, ożywianego przez turystów i pątników. Dotarłem, nie bez pewnych przygód, najpopularniejszym środkiem transportu ? marszrutką, czyli jednym z mikrobusów, które ruszają w drogę, jak mają komplet, lub prawie komplet pasażerów, gdyż po drodze też czasami ktoś chce wsiąść. Marszrutki ze stolicy odjeżdżają, w wielu zresztą kierunkach, spod stacji metra Didube, które na tym odcinku jeździ już po powierzchni. To jedno z najbardziej parszywych miejsc, jakie znam w Gruzji. Znajduje się tam bowiem duży bazar, na którym w dosyć prymitywnych warunkach handluje się wszystkim. Od chleba, owoców, warzyw, mięsa, nabiału i innych artykułów spożywczych, poprzez azjatyckie badziewie przemysłowe, po stare kłódki, narzędzia, klucze, klamki oraz rzeczy nieznanego mi przeznaczenia, wieloma chyba wyciągniętymi ze śmietników.
Stalin nadal popularny
Dotarcie do stanowisk marszrutek do Mcchety wymaga przejścia przez ten bazar na jeden z kolejnych ?placów postojowych?. Kilkakrotnie musiałem pytać o drogę, gdyż żadnych drogowskazów ani w alfabecie łacińskim, ani cyrylicą, nie zauważyłem.
Dodaj komentarz