Słopsk
Czy słyszał kto o rzece Fiszor?

Autorka: Anna Ochremiak
Rzeczka rozszerza się, to znów zwęża. Tworzy prawdziwy labirynt. Otaczają nas tataraki, na wodzie nenufary, strzałki wodne i grążele. Nie jest łatwo przebijać się przez gęstwinę.
fot: Anna Ochremiak
Słopsk. Czy słyszał kto o rzece Fiszor?
Rzeczka prawie stoi a wiosła plączą się w szuwarach. Ale właśnie to jest największą atrakcją naszego spływu.
  • Słopsk. Czy słyszał kto o rzece Fiszor?
  • Słopsk. Czy słyszał kto o rzece Fiszor?
  • Słopsk. Czy słyszał kto o rzece Fiszor?
  • Słopsk. Czy słyszał kto o rzece Fiszor?
  • Słopsk. Czy słyszał kto o rzece Fiszor?
  • Słopsk. Czy słyszał kto o rzece Fiszor?
  • Słopsk. Czy słyszał kto o rzece Fiszor?
  • Słopsk. Czy słyszał kto o rzece Fiszor?

Fiszor to ostatni lewy dopływ Bugu o długości zaledwie 27 km. Bierze początek gdzieś na północ od Tłuszcza na Mazowszu. Uchodzi do Bugu w pobliżu miejscowości Słopsk. I tu zaczynamy nasz spływ.

Od źródeł to tak naprawdę nizinny strumyk, który wczesną wiosną tworzył szerokie rozlewiska. Teraz rozlewa się coraz węziej, bo – wiadomo – zmiany klimatu. W sezonie kajakowym rzeczka wraca do swojego koryta, ale i tak dla spływów dostępna jest tylko na ostatnich kilku kilometrach. Ze Słopska do ujścia zegarek naliczył dwa. Jakże piękne!

Dokąd płynąć?

Początek był dość kłopotliwy. Spuściłyśmy się na małe rozlewisko, ale rzeki nie widać. Wreszcie znalazłyśmy jakiś kanałek z trzcinami połamanymi u wejścia. To tu. Na dobrą decyzję wskazuje tylko słaby nurt, bo wiosła obijają się o trzciny.

Rzeczka rozszerza się, to znów zwęża. Tworzy prawdziwy labirynt. Drogę odnajdujemy po przekoszonych trzcinach. Szczęście, że ktoś płynął tu przed nami. Otaczają nas tataraki, na wodzie nenufary, strzałki wodne i grążele. Nie jest łatwo przebijać się przez gęstwinę. Rzeczka prawie stoi a wiosła plączą się w szuwarach. Ale właśnie to jest największą atrakcją naszego spływu.

Na szerokie wody

Bo wreszcie wypływamy na Bug. Ulga, że skończyło się przebijanie przez wodne zarośla szybko znika. W trzcinach było spokojnie, tu wieje wiatr. To kolejny mój spływ Bugiem, nie jestem więc zaskoczona. Zawsze tak było. Bo rzeka na mazowieckim odcinku płynie ze wschodu na zachód. A wiatry u nas wieją zazwyczaj w przeciwnym kierunku. Znaczy – nam prosto w twarz. Przy większych podmuchach powstaje przeciwna fala, nie jak na rzece a jak na jeziorze. Z trudem pokonujemy kolejne kilometry. Po siedmiu uciekamy w boczną odnogę. Nurt niezbyt wartki, ale od wiatru chronią nas trzciny na brzegach. Też coś.

Na popas stajemy na ładnej piaszczystej i – szczęśliwie – pustej plaży. Znów wróciłyśmy na główny nurt, znów przeszkadza nam wiatr. Znów jednak uciekamy w rozlewiska, by dopłynąć do Kuligowa. Uff. Choć cały spływ miał tylko 17 kilometrów. Na kolejne zmagania z Bugiem wybiorę raczej bezwietrzną pogodę. Choć wydaje mi się, że tu zawsze wieje…

Warto wiedzieć

* W Kuligowie nad rozlewiskiem jest całkiem ładna ale uczęszczana plaża. Jeśli wystarczy czasu i sił warto odwiedzić niewielki prywatny Skansen Kultury Ludowej i Ziemiańskiej.
* Do ujścia Bugu do Zalewu Zegrzyńskiego rzeką stąd zaledwie 9 km. Przy silnym wietrze odczuwalna bywa już cofka.
* Bug to długa rzeka – ma aż 774 km, a w granicach Polski – 587 km. Źródła ma na Ukrainie, w okolicach miejscowości Werhobuż na Wyżynie Podolskiej.

Poczytaj więcej o okolicy:

Dodano: 2 sierpnia 2025; Aktualizacja 9 września 2025;
 
Dodaj komentarz
(Dozwolone typy plików: jpg, gif, png, maksymalny waga pliku: 4MB.)
(wymagany, niepublikowany)
Wszystkie materiały zamieszczone na naszym portalu chronione są prawem autorskim. Możesz skopiować je na własny użytek.
Jeśli chcesz rozpowszechniać je dla zysku bez zgody redakcji i autora – szukaj adwokata!
Zamknij