Fogarasz
Bâlea, największy karpacki wodospad

Cascadă Bâlea, znana również jako Urlatoarea Balei, to jeden z najbardziej znanych rumuńkich wodospadów. Kaskada ma 60 metrów wysokości. Najlepiej widać ją z okien kolejki – wygląda rzeczywiście imponująco.
fot: Andrzej Węgrowicz
Fogarasz. Bâlea, największy karpacki wodospad
Do wodospadu można podejść od hotelu w około godzinę, w zasadzie dobrze oznakowaną ścieżką.
  • Fogarasz. Bâlea, największy karpacki wodospad
  • Fogarasz. Bâlea, największy karpacki wodospad
  • Fogarasz. Bâlea, największy karpacki wodospad
  • Fogarasz. Bâlea, największy karpacki wodospad
  • Fogarasz. Bâlea, największy karpacki wodospad
  • Fogarasz. Bâlea, największy karpacki wodospad
  • Fogarasz. Bâlea, największy karpacki wodospad
  • Fogarasz. Bâlea, największy karpacki wodospad
  • Fogarasz. Bâlea, największy karpacki wodospad
  • Fogarasz. Bâlea, największy karpacki wodospad
  • Fogarasz. Bâlea, największy karpacki wodospad
  • Fogarasz. Bâlea, największy karpacki wodospad
  • Fogarasz. Bâlea, największy karpacki wodospad
  • Fogarasz. Bâlea, największy karpacki wodospad
Uwaga! Materiał został zamieszczony w naszym portalu już ponad rok temu.
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!

Przy drodze Transfogarskiej, na południe od miejscowości Cârţişoara, po północnej stronie gór Fogarskich (Mun?ii Făgăra?), znajduje się niewielka grupka zabudowań i parking, przy którym toczy się przydrożny turystyczny handelek. To Bâlea Cascadă czyli wodospad Bâlea.

Latem, to tylko punkt przy drodze Transfogarskiej, zimą ? ostatnie miejsce do którego ta szosa jest utrzymywana. Na wysokości 1234 m znajduje się tu trzygwiazdkowy hotel górski oraz dolna stacja kolejki do Bâlea Lac (piszę o tym miejscu i o szosie w osobnych artykułach). A nieco powyżej wodospad Bâlea, największa kaskada w rumuńskich Karpatach.

Hotelowi słów kilka się należy

Pierwsza chata powstała tu w 1883 roku, za sprawą Siedmiogrodzkiego Towarzystwa Karpackiego (Siebenburgischer Karpathenverein, SKV) założonego w 1880 r. Zniszczona przez pożar, została następnie odbudowana i znów zniszczona w czasie II wojny światowej. Wcześniej, w roku 1925 zostało zbudowane drugie schronisko, które również ucierpiało w czasie wojny, ale to zostało odbudowane. Zburzono je w 1973 roku po uruchomieniu obecnego hotelu ? Cabana Bâlea Cascadă. Został on zbudowany w 1972 roku i służył jako pomieszczenia mieszkalne i zaplecze socjalne dla oficerów, którzy kierowali budową drogi Transfogarskiej. Budynek stawiano pod ścisłym nadzorem wojska i państwowych oficjeli. A dziś jest uważana za jeden z najbardziej udanych obiektów hotelowych z tamtych czasów. Jego replikę postawiono nad jeziorem Vidraru (Cabana Cumpana), także przy szosie Transfogarskiej, ale po południowej stronie gór. Cabana Bâlea Cascadă przeszła w ostatnich latach gruntowny remont.

Archaiczna kolejka

Obok hotelu znajduje się dolna stacja kolejki linowej do Bâlea Lac. Uruchomiono ją w 1975 r. już po zakończeniu budowy szosy Transfogarskiej. Ułatwia ona dostęp do schronisk i wysokogórskich szlaków turystycznych, zwłaszcza zimą, gdy droga Transfogarska jest zamknięta. Kolejka ma 3700 m długości i pokonuje 800 m różnicy poziomów. Jest już nieco archaiczna, na linie wahadłowo kursują dwa 16-osobowe wagoniki. W sumie przepustowość wynosi tylko 110 osób na godzinę. Bilet, zarówno ?tam? jak i ?z powrotem? kosztuje 30 lei (ok. 30 zł). Narciarskich karnetów chyba nie ma, bo trasy nie są przygotowywane, zjazdy dostępne tylko dla pozatrasowych narciarzy.

Największy wodospad

Cascadă Bâlea, znana również jako  Urlatoarea Balei, to jeden z najbardziej znanych rumuńkich wodospadów. Kaskada ma 60 metrów wysokości. Najlepiej widać ją z okien wspomnianej kolejki ? wygląda rzeczywiście imponująco. Do wodospadu można podejść od hotelu w około godzinę, w zasadzie dobrze oznakowaną ścieżką. W zasadzie, bo wąskie gardło jest zaraz powyżej hotelu, gdzie krzyżują się różne drogi: tu znaki zgubić łatwo, co i nam się zdarzyło. Zamiast pójść orograficznie prawym brzegiem spływającego z wodospadu potoku poszliśmy lewym. Nie my jedni. Wygodna ścieżka wkrótce, w przenośni i dosłownie, wyprowadziła nas w maliny. Przedzieranie się przez krzaki zajęło nam sporo czasu, a na koniec musieliśmy się przeprawić do właściwego szlaku przez zimną wodę u stóp kaskady. Ale dotarliśmy. Z powrotem nie było już orientacyjnych trudności.  Dobra wycieczka na niepogodę.

Poczytaj więcej o okolicy:

 
Dodaj komentarz
(Dozwolone typy plików: jpg, gif, png, maksymalny waga pliku: 4MB.)
(wymagany, niepublikowany)
Wszystkie materiały zamieszczone na naszym portalu chronione są prawem autorskim. Możesz skopiować je na własny użytek.
Jeśli chcesz rozpowszechniać je dla zysku bez zgody redakcji i autora – szukaj adwokata!
Zamknij