Brda
Rzeka o wielu obliczach
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
To był całkiem malutki, bo raptem 5-kilometrowy spływ, sprawił jednak, że nabrałam apetytu na więcej. Zaczął się we wsi Brda, a skończył nieopodal nadleśnictwa Woziwoda.
Nie jestem wytrawnym kajakarzem, tylko kilka razy byłam na spływach, ale bardzo je lubię, zwłaszcza, kiedy płynie ze mną ktoś o dużym doświadczeniu, a tak właśnie było. Mogłam więc podziwiać świat, który nieśpiesznie przesuwał się przed oczami. A było co podziwiać ? Brda to najciekawszy, niezwykle malowniczy i najbardziej urozmaicony szlak kajakowy w Polsce, jeden z najpiękniejszych w Europie. To był też jeden z ulubionych szlaków Jana Pawła II, który trzykrotnie spływał tą rzeką (pierwszy raz w 1953 roku).
Oko w oko z zimorodkiem
Brda łączy w sobie cechy rzeki nizinnej i górskiej. Są odcinki, na których wije się leniwie, są takie, na których nurt przyspiesza, czasem gwałtownie i pojawiają się bystrza a także przeszkody w postaci powalonych drzew. Nasz kawałek był raczej spokojny, kiedy więc tak sobie płynęliśmy, ciszę przerywały do czasu do czasu ostre pokrzykiwania i pogwizdywania, a nad wodą śmigały niewielkie turkusowe ptaszki wielkości wróbla. To zimorodki, które nie bez powodu wybrały sobie to miejsce i nie bez powodu ten wyjątkowo barwny ptaszek widnieje na logo Tucholskiego Parku Krajobrazowego ? w Borach Tucholskich mieszka prawie co drugi zaobrączkowany w Polsce osobnik. Żywi się wodnymi owadami, żabami i rakami, ale najbardziej gustuje w niewielkich rybkach, a Brda dostarcza mu tego wszystkiego. Czysta woda, w której może wypatrzyć pożywienie, miejscami urwiste brzegi, w których z kolei kopie czy raczej chyba wydziobuje sobie spore mieszkanka ? to nory o głębokości dochodzącej do metra. Jeden zimorodek patroluje spory odcinek rzeki, bo od 1 do 6 km i bezlitośnie przepędza z niego rywali. I chyba jeden właśnie uznał, że wtargnęliśmy na jego teren, bo towarzyszył nam dość długo.
Brzydkie kaczątka
Poza zimorodkami, które były zdecydowanie zbyt szybkie jak na mój refleks, w związku z czym nie udało mi się ich sfotografować, spotkaliśmy rodzinę łabędzi składającą się z mamy, taty i trojga dzieci, które dorównywały już wielkością rodzicom, ale wciąż były pokryte szarym puchem. Na nasz widok rodzice zarządzili przegrupowanie ? wzięli pociechy między siebie, głowa rodziny nastroszyła się ostrzegawczo. Cała piątka nie spuszczała z nas wzroku, dopóki jej nie minęliśmy.
Z harcerzami przy ognisku
Spływ zakończył się na wysokości harcerskiego pola namiotowego w pobliżu Zielonki. Warto odwiedzić to założone z inicjatywy prezydenta Mościckiego miejsce. Wiąże się z jeszcze jedną znaną postacią ? tu niemal 20 lat temu Andrzej Zalewski poprowadził całodniową audycję Lata z Radiem, więc dla upamiętnienia legendarnego radiowca kręgowi ogniskowemu nadano jego imię. A skoro dopłynęliśmy do harcerzy, to nie mogliśmy się z nimi nie spotkać. Grupa pod wodzą Komendanta Hufca ZHP Tuchola hm. Jarosława Słomy przyjęła nas z wielką gościnnością. Była gorąca herbata, pieczona kiełbaska, były sałatki, soki i ciasto… No i oczywiście ognisko, przy którym słuchaliśmy opowieści o historii tych ziem i jej strażnikach harcerzach, ale także o przyszłości. Był też czas na wspólne śpiewanie. Popłynęły słowa pieśni, którą znają chyba wszyscy ? Płonie ognisko i szumią knieje… Nie ukrywam, że wspomnienie tego spotkania na długo pozostanie w moim sercu i dziękuję za to, że mogłam w nim uczestniczyć.
Dodaj komentarz