Mont Blanc
Droga na Orle Gniazdo
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Rano zbieramy biwak i o 9 wychodzimy w drogę. Dziś chcemy dotrzeć do Nid D?Aigle ? Orlego Gniazda na wysokości 2372 m n.p.m. To prawie jak nasze Rysy. Orle Gniazdo stanowi końcową stację Tramway du Mont Blanc, miniaturowego pociągu startującego z St-Gervais-les-Bains. My jednak decydujemy się wejść od samego dołu na nogach.
Nie zostaje nic innego jak droga w górę słabo oznaczoną ścieżką i krzaczastym podejściem. Szlak początkowo prowadzi asfaltem, potem polną drogą, ale jeszcze przejezdną i stopniowo przeradza się w pojedynczą leśną ścieżkę, chwilami dość stromą. W Alpach nie ma oznaczonych kolorowych szlaków, którymi możemy chodzić, nie jest to też teren żadnego parku. Jedyne, na co możemy się natknąć, to czasami tabliczka z oznaczeniem kierunku, w jakim mamy się udać, żeby dojść do Bellevue. Wprawdzie na mapie są zaznaczone kolorowe nitki, ale też nie na wszystkich. W praktyce, gdy już idzie się jakąś alpejską łąką, to na próżno szukać oznaczeń na drzewach, jak w naszym Zakopanem.
Po czterech godzinach docieramy. Jest restauracja i bar, ceny nie są jeszcze wygórowane, choć wody nikt nie kupuje. Wszyscy zapasy uzupełniają w toalecie dostępnej z zewnątrz. Robimy dwugodzinną przerwę, na ławeczce powyżej baru rozkładamy butle i gotujemy obiad. Potem godzinna przerwa, mamy jeszcze dużo czasu do zmroku a miejsce naszego biwaku już niemal widać.
Po ponownym zebraniu się, odprowadzamy Rafała, którego wciąż boli kolano, na pociąg. Nie wiemy za bardzo, w jakim kierunku iść, ruszamy więc jedyną dobrze oznaczoną drogą i bardzo stromą ścieżką na szczyt Mont Lachat. Stromy teren zmienia się z dżungli w płaską alpejską łąkę ? siodło Col du Mont Lachat. Widoki wynagradzają nam trud wspinaczki, ale następnym razem proponuję iść jednak wzdłuż torów pociągu.
Budowę tej linii rozpoczęto przeszło 100 lat temu (1909 r.) i początkowo miała prowadzić na sam szczyt Mont Blanc. Tamtejsi inżynierowie nie znaleźli jednak sposobu, na poprowadzenie torów przez nieustannie poruszający się lodowiec. Budowa została więc zatrzymana na Orlim Gnieździe, niedaleko lodowca Bionnassay, do którego prowadzą liczne ścieżki. Nam, dotarcie do tej ostatniej, letniej stacji, zajęło jeszcze dodatkowe dwie godziny piechotą. W sumie podejście tego dnia można zsumować na osiem godzin chodzenia z wliczeniem małych przerw, bez dwugodzinnej przerwy obiadowej. Jest godzina 19, gdy jesteśmy już wszyscy na miejscu.
Bardzo blisko końcowej stacji kolejki jest kolejna restaurację a 100 m niżej kawałek płaskiego terenu idealnego pod namioty. Czytałem, że mimo że nie jest to teren parku, to nie wolno się ponoć rozbijać na dziko. Jednak przez cały wieczór i poranek dnia następnego nikt nie przyszedł z żadnymi pretensjami, więc niemal dementuję tę pogłoskę. Robi się coraz ciemniej, wraz z zapadnięciem zmroku fantastycznie widać owietlone Les Houches i Chamonix. Jest tak ciepło, że nie zasuwam wejścia do namiotu a zaciągam jedynie siatkę na komary, (choć ich tutaj nie ma). Noc jest bardzo spokojna i bez niespodzianek.
Dodaj komentarz