Szyndzielnia
Gondolką z Bielska i do schroniska
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Często wspominam, że Beskid Śląski to mój ulubiony Beskid. Mocno przedeptałam tam ścieżki w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Gdy wnuczka mi podrosła, zabrałam i ją. Miała wtedy niespełna 5 lat. Trasa miała przebiegać z Olszówki Górnej (Dębowca) przez Szyndzielnię na Klimczok.
W ogromnym tempie wszystko się zmienia w tym terenie. Dawniej Olszówka była dość oddalona od Bielska-Białej, a dziś jest niemal z miastem połączona. Ogromne osiedla mieszkaniowe podchodzą niemal pod stację kolejki gondolowej. Pensjonaty i hotele zapraszają turystów. Polana pod Dębowcem zagospodarowana atrakcjami turystycznymi. Trzeba bacznie zwracać uwagę na oznaczenia dojazdu. Już tu nie ma ciszy i uroku dawnych lat. Pojazd trzeba zostawić na parkingu przy kempingu „Pod Dębowcem”.
Zakamarek jak za dawnych lat
Stąd pieszo kilkaset metrów pod dolną stację kolejki gondolowej na Szyndzielnię. Ten „zakamarek” jest jakby nietknięty upływem czasu. Ta sama ścieżka, ten sam bar „Pod Dębowcem”, identyczny przystanek autobusowy i niezmieniony numer autobusu, czyli „ósemka”. Przy deptaku i węźle szlaków turystycznych wznosi się na słupie stara gondolka. Takie kursowały w latach osiemdziesiątych. Wejście do dolnej stacji też bez większych zmian. Kamienny budynek, kamienne schody… i przez moment wracają wspomnienia z tamtych czasów.
Jak zapamiętać nazwę?
Szyndzielnia. Nazwa trochę trudna dla dziecka i trzeba to jakoś przetłumaczyć? Wpadam na taki pomysł: szyny, po nich jeżdżą kolejki… a tu jest taka lina – szyna, a na niej wagonik. Udało się – zapamiętała na zawsze.
Dodaj komentarz