Lignano
18 tysięcy parasoli na plaży
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Lignano, znane przede wszystkim jako Lignano Sabbiadoro, jest jednym z najbardziej obleganych i najbardziej rozrywkowych włoskich kurortów nad Adriatykiem.
Czy chciałabym tu spędzić moje wakacje? Nie. Ale cieszę się, że to miejsce zobaczyłam, rozumiem, że może być atrakcyjne dla innych. Wydaje się, że jest.
Świat leżaków
Kilometry szerokich, piaszczystych plaż zastawiono tysiącami leżaków. Osiemnastoma tysiącami leżaków. Taki zestaw ? parasol plus dwa leżaki ? kosztuje od kilkunastu (13) euro za najmarniejszy gatunek w ostatnim rzędzie od morza, do trzydziestu paru euro w wersji wypasionej, w podobie własnej wiatki na plaży. Dziennie ? oczywiście. Goście hotelowi maja swoje przydziałowe hotelowe plaże, na których płacić nie muszą. To znaczy ? płacą, ale mają plażowanie wliczone w hotelowa cenę.
Trzy światy
Lignano dzieli się na trzy dzielnice o odrębnym charakterze. Najstarszą jest Lignano Sabbiadoro. Jest to też najgwarniejsza i najbardziej rozrywkowa część kurortu, domena ludzi młodych, nastawionych imprezowo. Kolejna, Pineta (?Sosnowa?), to dostojna dzielnica pełna austriackich emerytów, ale wcale nie senna i nie spokojna w letnie ciepłe wieczory. Ostatnią jest Riviera, najmniej zagospodarowana, najdziksza i najdalsza od centrum. Najbardziej kameralna, najbardziej zielona ale ? jak się wydaje ? najmniej prestiżowa. Jednym słowem ? dzielnica dla ubogich. Cała ta hotelowa zabudowa ciągnie się od strony pełnego morza. Od strony laguny znajdują się tereny zaplecza wielkiego miasta ?kombinatu dla letnich turystów. I ogromna marina.
Pierwszy hotel na malarycznym bagnie
Miejscowość o nazwie Lignano powstała nieco ponad 100 lat temu, na początku XX wieku. Wtedy to wizjonerzy, którzy nie mogli nawet przewidzieć jak będzie wyglądało to miejsce za lat sto, postanowili wybudować hotel na bagnistym półwyspie odgraniczającym Lagunę Marano od pełnego morza a przy nim zagospodarować plażę. Inwestycję ulokowali w miejscu trudno dostępnym, do którego można było dotrzeć jedynie łodzią. Ten pierwszy hotel, otwarty w 1903 roku „Marin” stoi do dziś. Ocalał jednak cudem, bo inwestycja okazała się nierentowna: kuracjusze, pogryzieni przez komary, a w skrajnych przypadkach zgnębienii przez malarię, zrobili przyszłemu kurortowi czarny PR. Pomysł budowy na lagunie turystycznej osady poszedł w zapomnienie na 20 lat.
A co tu tak pusto na tej plaży?