Parchomiwka
Mozaiki Mikołaja Roericha w małej wiosce
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Czy widziałeś mozaiki Mikołaja Roericha w zapadłej wiosce? – zapytał mnie nieoczekiwanie, znając moje zainteresowanie sztuką, jeden z moich kijowskich przyjaciół, a zarazem towarzysz wspólnych włóczęg po świecie. Nie? No to ci pokażę!
Wsiedliśmy do samochodu, aby po nieco ponad godzinie jazdy na południe od Kijowa, niespełna 30 km od Białej Cerkwi, znaleźć się w wiosce Parchomiwka w pobliżu rejonowego (powiatowego) miasta Wołodarsk. Stanęliśmy przed wysokim ceglanym murem z bramą stylizowaną na średniowieczną ruską. Z wieżą zakończoną cebulastą, złotą kopułą i dwiema mniejszymi, ze szpiczastymi, blaszanymi, pomalowanymi na czarno wieżyczkami. Na rozległym, ogrodzonym tym murem placu, zobaczyliśmy stojącą wśród drzew dużą cerkiew Pokrowską zbudowaną z żółtej cegły. Dookoła nie było ani żywego ducha. Tylko w sąsiadującym ze świątynią ogrodzie naszą uwagę zwrócił pomalowany koszmarną złotą farbą, pomnik Wiktora Fiodorowicza Gołubiewa (1841-1903).
Dzieło życia ukraińskiego „pomieszczyka”
Wiktor Fiodorowicz Gołubiew był fundatorem tej cerkwi, wzniesionej na terenie jego majątku w latach 1903-06, dokończonej przez jego syna. Tak! Miał on taką fantazję oraz – co oczywiste – odpowiednie środki, aby na głębokiej ukraińskiej prowincji zbudować świątynię świetniejszą niż niejeden sobór. Przy czym tak dużą, że parę tysięcy ludzi zmieścić się w niej może bez tłoku. Do dzieła tego dobrał sobie świetnych wykonawców. Projektantem był architekt W. Pokrowski. Zaś autorem zewnętrznych mozaik młody jeszcze, ale już sławny, później jeden z najświetniejszych rosyjskich malarzy I połowy XX wieku, Mikołaj Roerich. To jemu zapewne cerkiew zawdzięcza, że nie została zburzona przez bolszewickich barbarzyńców. Więcej! Nie tknęli także wspomnianego pomnika w ogrodzie, który ojcu – fundatorowi cerkwi – wystawił syn wykonujący z powodzeniem jego testament. To chyba jeden z nielicznych pomników „krwiopijcy” – pomieszczyka (ziemianina) jaki ocalał w byłym Imperium Zła.
Przez mur wydeptaną ścieżką
Udało nam się jakoś pokonać mur wydeptaną ścieżką, aby tę niezwykłą cerkiew zobaczyć nie tylko z daleka. Jest ona rzeczywiście duża, zbudowana na planie krzyża. Z centralną kopułą w miejscu przecięcia jego ramion oraz wieżą – dzwonnicą nad frontonem też zakończoną kopułą. Podobnie jak blaszane dachy pomalowaną na jasnozielono. Z tyłu świątyni jest absyda, z boku dodatkowe wejścia. Zaś we wnękach w murach zewnętrznych cerkwi kamienne tablice z pięknie wykutymi staroruskim alfabetem tekstami. Do wnętrza nie udało nam się wejść, gdyż było zamknięte na głucho. Ale to, co mnie najbardziej interesowało – mozaiki Roericha, są przecież na zewnątrz. Nad głównym oraz bocznym wejściami do świątyni.
Dodaj komentarz