Kolumbia
Muzyczne obyczaje poznajemy w drodze

A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Od kiedy jesteśmy na południu, zmieniła się muzyka jakiej słuchają – głównie kierowcy i ludzie w sklepach. Bo w takich miejscach bywamy. Kolumbia ma muzyczne upodobania.
* Po pierwsze nie słuchają głośno.
* Po drugie hołdują lokalnej muzyce.
* Po trzecie rytm i treść są zmienne w zależności od regionu.
Na północy muzyka ranchera, bardziej w rytmie cumbii była całkowicie zdominowana w treści kocham, chcę, pożądam, cierpię, rzuciłaś mnie, lub cierpię bo mi nie pozwalasz. Nic z poetyki długofalowego uczucia.
Na południu bardziej refleksyjnie. Już możemy się razem zestarzeć, jak pieściłem twój pępek, teraz nadal mi się to podoba, choć gruba jesteś. Masz wszystko co mi się podoba… Albo: moja ślubna już nie ma dla mnie tyle czułości, matka moich dzieci już nie ta… Mam bagaż gotowy, odchodzę, bo sobie z kobietami za bardzo pozwalałem, to już na mnie z domu czas.
Ponieważ jeździmy ostatnio długodystansowo, do pięciu godzin, więc słuchamy i podziwiamy krajobrazy na okrągło. Nasz ostatni kierowca o aparycji hollywoodzkiego aktora, taki w okularach, na pewno byście skojarzyli, ćwiczył refleksyjne rancheros. Kursuje miedzy Pasto a Cali. To trasa na 7 godzin po trudnej drodze w budowie, po górach. W białej koszuli, w łańcuszku ze słoniem, prostokątnych okularach, miły i uśmiechnięty twierdził, że ta droga to przyjemność. A na pytanie, czy on do domu, czy wraca kolejnym kursem, odparł, że on mieszka w obu miastach i w obu ma rodziny. – Tak, to miło – dodał – mieć dom i tu, i tam…
* * *
Te pogaduchy w drodze to strzępki jakichś rozmów, jakichś spotkań, z pewnością będących namiastką jakiejkolwiek wiedzy w temacie. Ale ubarwiają setnie tę podróż.
Dodaj komentarz