Cali
Salsa nie dla samotnych facetów

A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Zmiany lotów, zmiany trasy? a wszystko po to, by być w Cali w piątkową noc. Cali to stolica salsy. Tańczy się tam w różnych lokalach, istnieją szkoły, pokazy, show etc.
Niestety, przewodniki nie mówią, że nie ma żadnych aktywności w ciągu tygodnia. W rachubę wchodzą piątek i sobota. Wybrać się należy najlepiej w towarzystwie kogoś lokalnego, kto zna lokale i lubi tańczyć ? nam się tak udało. Z pomocą Leonarda i Claudii hemos rumbeado ? taki czasownik na taneczne imprezowanie ? pół nocy z jednego dnia, jaki spędziłyśmy w Cali.
Skrótowo:
Temat dla pasjonatów. Fajna atmosfera. Ludzie absolutnie na luzie. Od 20 do 70 lat. Wszyscy zakręceni na temat salsy. Przyszli, żeby potańczyć. Radość emanuje z każdej pary. Pary, bo tylko pary są wpuszczane. Facetom bez kobiecego towarzystwa wstęp wzbroniony. Kobiety płacą 10 tys. peso wstępu, faceci 15. Lokal był z tradycjami i podobno jedyny w swoim rodzaju, gdzie przychodzą wielbiciele salsy, bez względu na wiek i klasę. Co nie jest regułą w innych dyskotekach czy tamecznych lokalach. Tam różnice klasowe są bardzo widoczne.
Na wejściu informacja:
Wejście bez broni, nie ma burd, samotni faceci wstępu nie mają. Jednakże samotna kobieta nie będzie poproszona do tańca przez innego faceta ? bo ten przyszedł w towarzystwie. Proste. To nie salony tanga z Buenos. No i w kółeczkach się nie tańczy. Zatem nic z etosu clubbingu, na nasze ucho muzyka podobna, ale dla bywalców ABSOLUTNIE NIE. Tańczą także różnorodnie, krok niby ten sam, a inaczej. No i wiem po co tutejszym kobietom taka pupa. Wystarczy ruszyć biodrem i już się kołysze. Nie trzeba stawu biodrowego wywichnąć, żeby trzymać się kroku i właściwego bujania. Nasi gospodarze są wytrawnymi tancerzami, poznali się w tańcu, nadal ? mimo trójki dzieci ?wychodzą regularnie potańczyć.
Cali to wielkie miasto, liczy ponad 2 miliony mieszkańców…
Długie i rozrośnięte, trzeba godziny, by wyjechać z miasta. Wzorem wielu metropolii to jakby kilka miast w mieście, okropne dzielnice, nieciekawe centrum, mała kolonialna dzielnica na wzgórzu i nowoczesna okolica niczym z Miami, z domami, sklepami, centrami handlowymi i uniwersytetami. Czasy kartelu dawno zapomniane, choć podobno nadal ma to wpływ na handlową zapaść miasta. Inaczej niż w Medellin, gdzie narkotraficantes spotkali sie z ostracyzmem społecznym, n.p. do szkół nie przyjmowano dzieci kryminalistów, restauracje narco-właścicieli były puste. W Cali mafia zbratała sie z lokalnymi władzami, ludzie dali się zastraszyć. Gdy przyszły zmiany, nie dało się podźwignąć z upadku wielu biznesom. To tyle o Cali…
No i to mi się podoba. Bo czy do salsy, czy do tanga, trzeba dwojga.Samotni faceci sprawiaj same kopotz, samotne panie te… Ale mam pztanie: czy jak facet przyjdyie z dwiema kobietami, to może je obtańowywać po kolei, i to jest OK? A JEDNA KOBIETA Z DWOMA FACETAMI? Czy zawsze ten drugi, zostanie uznany za samotnego i nie wpuszczą go za próg?
Facet z dwiema, czy trzema kobietami jest ok. Musi je sam obtancowywac, zaden obcy ich nie poprosi. Dwoch facetow w towarzystwie jednej pani nie przejdą. Kazdy trzyma sie swojej pary/grupy -nie istnieje niezobowiazujaca wymiana par, ani pogaduch. Przeciwnosc clubbingowego ducha.
Inaczej jest w Buenos w salonach tanga /organizowane po poludniu do 20:00/-tam wprost przeciwnie przychodzi sie „jednoplciowo”. Tanczy w parach, zmienia partnetow. Muzyka sie konczy, ludzie zmieniaja buty i kazdy w swoja strone
Autorka