Grūtas
Na śmietniku komunizmu

Przysypane śniegiem rzeźby, bydlęce wagony którymi wywożono zesłańców i inne akcesoria „realnego komunizmu” w tej pustce, gdyż zwiedzających jest obecnie mało, są nie tyle skansenem, co śmietnikiem epoki.
fot: Cezary Rudziński
Grūtas. Na śmietniku komunizmu
Gdy po odzyskaniu przez Litwę niepodległości zaczęto w latach 1989-91 w miastach i miasteczkach usuwać, nierzadko niszcząc je przy tym, pomniki, rzeźby oraz inne symbole sowieckiego zniewolenia, powstał pomysł, aby przynajmniej część z nich zachować dla potomności.
To już 10 lat! Materiał został zamieszczony w naszym portalu ponad dekadę temu.
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!

Garść ciekawostek

Niektórzy autorzy tych rzeźb pragnąc przymilić się zamawiającej te „dzieła” władzy, fałszowali nawet rzeczywistość. Np. podwójny pomnik Lenina i litewskiego komunisty Vincasa Kapsukasa przedstawia dwie postacie identycznej wysokości. Chociaż w rzeczywistości ten drugi był o ponad głowę wyższy od „wodza światowej rewolucji”. Ale przecież ideologicznie byłoby niedopuszczalne, aby ktoś na pomniku górował nad nim. Więc rzeźbiarz skrócił i zdeformował postać rodaka. Czytając na znajdujących się przy każdym pomniku czy popiersiu informację o nim oraz kogo przedstawia, miałem okazję przekonać się, jak wybiórczo traktowana jest zasada „lituanizacji” imion i nazwisk. W przypadku Stalina, w jego imieniu i partyjnym pseudonimie nawet w niepodległej Litwie nie ośmielono się na wersję „Iosifas Stalinas”, pisząc Iosif Stalin. Ale już w rosyjskim, napisanym oczywiście cyrylicą życiorysie, prawdziwe nazwisko napisano nie Dżugaszwili, lecz Dżugaszvilis. A miejsce jego urodzenia nie Gori, lecz Gorio. Bez litewskich końcówek jest imię i nazwisko Feliksa Dzierżyńskiego. Ale już przy pomniku Lenina z Poniewieża rzeźbie G. Jakubonisa, w informacji po litewsku jest „Leninas”, zaś po angielsku i rosyjsku cyrylicą Lenin. To oczywiście tylko ciekawostki.

Ulga, że to już przeszłość

Pomnik „Matki Ojczyzny”, przedstawionej w postaci kobiety o litewskiej twarzy i sylwetce oraz w litewskim stroju ludowym ustawiono na wzgórku nad kanałem odwadniającym, odbijającą się w jego wodzie. Uznano, że nie wypada umieścić jej obok postaci komunistów. Przed wejściem na teren parku stoi również, oprócz wspomnianych pomników kilku artystów, którzy domagali się tantiem za ich wystawienie, bydlęcy wagon, taki jakimi wywożono zesłańców do gułagów na osiedlenie na Syberii oraz lokomotywa z epoki. Zaś po prawej stronie drogi gabloty z licznymi reprodukcjami artykułów z całego świata o Parku Grūtas. Za wejściem wita nas kamienny krasnoarmiejec z pepeszą, jakieś zabytkowe działko z II wojny światowej oraz największy pomnik ośmiu nadnaturalnej wielkości działaczy komunistycznych. Później stoi inny krasnoarmiejec ze sztandarem i cała galeria Leninów, Stalinów oraz innych zasłużonych komunistów.

W domu kultury

W muzeum „domu kultury”, także liczne poświęcone im rzeźby, portrety i obrazy. Ale również Leonida Breżniewa i przywódców epoko po-stalinowskiej. Cała ściana obwieszona archiwalnymi plakatami wyborczymi zachęcającymi do głosowania na „wybrańców ludu”. Obok zaś, również zabytkowa urna przypominająca znane powiedzenie jednego z wodzów: nie ważne kto głosuje, lecz kto liczy głosy. Nie zamierzam jednak opisywać tych galerii i muzeum. Warto bowiem, będąc gdzieś w pobliżu, przyjechać tu, obejrzeć, posłuchać płynącej z głośników sowieckiej patriotycznej i rozrywkowej muzyki z epoki. A nawet spróbować napojów i dań przygotowanych według receptur z tamtych czasów. Np. kotleta mielonego z 80 proc. zawartością bułki, z ziemniakami i buraczkami. I wyjść z uczuciem ulgi, że to już tylko, coraz bardziej zapominana, przeszłość.

Czytaj dalej - strony: 1 2 3

Poczytaj więcej o okolicy:

Dodano: 3 stycznia 2013; Aktualizacja 23 marca 2020;

Komentarze: 1

    cez, 9 czerwca 2015 @ 11:45

    Park Grutas nie zmienia się od lat, chociaż w wiosennym słońcu wygląda mniej ponuro. Budzi też chyba już mniejsze zainteresowanie, niż przed laty, gdy powstawał. Dla większości ludzi, zwłaszcza mlodych, komunizm i jego, przeważnie, koszmarne artystycznie upamiętnianie wodzów i działaczy jest bowiem mało atrakcyjne. Kogo to interesowało, już zdążył zobaczyć. Chyba, że w Druskiennikach jest po raz [pierwszy i ma troche czasu. Świadczyć o tym może fakt, że w piękną wiosenną słoneczną niedzielę 2015 roku gdy byłem w nim po raz chyba już (tak się złożyło, trudno było odmówić) czwarty lub piąty, poza naszą kilkuosobową grupką zauwżyłem zaledwie kilkoro zwiedzających. I to mimo rozbudowy placu zabaw dla dzieci oraz nowej ciekawostki, jaką stanowią egoztyczne tu lamy, alpaki i strusie pasące się na łące między pomnikami Lenina i innych zasłużonych komunistów.

Dodaj komentarz
(Dozwolone typy plików: jpg, gif, png, maksymalny waga pliku: 4MB.)
(wymagany, niepublikowany)
Wszystkie materiały zamieszczone na naszym portalu chronione są prawem autorskim. Możesz skopiować je na własny użytek.
Jeśli chcesz rozpowszechniać je dla zysku bez zgody redakcji i autora – szukaj adwokata!
Zamknij