Wieliczka
Pięć godzin pod ziemią
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
W kopalni Wieliczka byłam wiele lat temu i wówczas podziemne groty i korytarze dostarczyły mi wielu niezapomnianych wrażeń. Teraz postanowiłam odświeżyć te wspomnienia i pokazać nasz wspaniały zabytek Piotrowi ? licealiście.
Z placu Matecznego w Krakowie odjeżdża busik, którym udajemy się do Wieliczki. Już po 15 minutach jesteśmy pod muzeum. Kupujemy bilety i czekamy na wejście. Zwiedzanie odbywa się tylko w grupach. Turyści indywidualni czekają, aż zbierze się około 30 osób i dopiero wtedy wchodzą do środka z przewodnikiem. Nasze oczekiwanie trwa zaledwie kilka minut, bowiem Wieliczka nie narzeka na brak turystów. Muzeum soli odwiedza rocznie grupo ponad milion osób, z czego ponad połowa to cudzoziemcy. Nic dziwnego, kopalnia wpisana jest do rejestru UNESCO jako zabytek o randze światowego dziedzictwa ludzkości. I jak przekonuję się podczas zwiedzania ? absolutnie zasłużenie.
Wchodzimy wąskim korytarzem z poczekalni kasowej do wnętrza muzeum i wsiadamy do wagoników. Wjeżdżamy do tunelu, w którym całkowita ciemność rozjaśniana jest co jakiś czas laserowym, punktowym światłem ukazującym fragment wnętrza ziemi. Wyłaniają się z mroku warstwy soli, kolorowe kamienie, buzująca lawa. Coś podobnego widziałam w Tajlandii, w fabryce diamentów i szlachetnych kamieni. No cóż, mamy już światowy standard. Kilkanaście lat temu tego nie było. Dalej jest jeszcze ciekawiej i absolutnie niepowtarzalnie. Wysiadamy z wagoników i pieszo schodzimy po dość wąskich, ale wygodnych schodach 135 metrów pod ziemię! Schodzenie trwa dość długo, ale panująca wokół cisza i świeże, czyste powietrze sprzyjają marszowi.
Przewodnik mówi, że całe muzeum po wieloletniej modernizacji jest wyposażone w doskonały system wentylacji i nawet na najniższym poziomie powietrze jest rześkie i pełne solnych mikroelementów. Do tego stopnia, że w kopalni działa Podziemny Ośrodek Rehabilitacyjno-Leczniczy dla astmatyków i cierpiących na alergie. Podczas dwutygodniowego turnusu, codziennie przebywają pod ziemią około 8 godzin i czasami nawet tu śpią. Podobno zdarzają się rewelacyjne efekty lecznicze, a u wszystkich następuje poprawa zdrowia.
Przemieszczamy się wygodnymi korytarzami do kolejnych komór, po drodze napotykając zabytkowe urządzenia i narzędzia służące do kopania, wydobywania i transportowania soli na powierzchnię. Kopalnia funkcjonowała wszak od XIII wieku!
Jest co oglądać, bo zachowały się zabytki jeszcze z XIX wieku. Największe wrażenie robi na mnie podziemna stajnia z końmi, które wyglądają jak żywe. Gdy zjechały do kopalni, już nigdy nie wyjeżdżały na powierzchnię, bo niebezpieczny i kosztowny byłby ich transport. Jak je transportowano? Są zdjęcia i modele w skali 1:1, można dokładnie obejrzeć jak to wyglądało.
Praca dawnych górników była trudna i niebezpieczna, stąd nic dziwnego, że po wydobyciu soli w pustych przestrzeniach grot powstawały kaplice, w których modlili się o szczęśliwy powrót do domu. Najpiękniejsza jest kaplica św. Kingi, gdzie wszystko (prawie) jest z soli. Sufity, ściany, podłogi, a nawet przepiękne żyrandole i płaskorzeźby na ścianach. Odbywają się tam co niedziele i w święta msze, na które można zjechać i w nich uczestniczyć. Oczywiście za darmo, ale bez zwiedzania kopalni. W kościele, który ma 12 metrów wysokości i 54 metry długości znajdują się relikwie św. Kingi. Jest to jedyne na świecie podziemne sanktuarium.
Dodaj komentarz