Werona
Pod balkonem Giulietty
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Jest wczesne popołudnie, a zatem ? sjesta. Brama posesji nr 23 przy via Cappello zamknięta. Przed nią zebrał się już spory tłum. Mimo godzin świętej drzemki ? to widzimy przez kratę ? ktoś się na podwórku krząta, sprząta po tych którzy już byli, dla tych, którzy dopiero będą. Będą wszyscy. To obowiązkowy punkt programu w Weronie.
Tłocząc się przed zamkniętą bramą zabijamy czas czytaniem przyklejonych tu karteczek z wyznaniami miłosnymi. Zabawa niezła, literatura we wszystkich językach świata, także po polsku. Streszczając i pomijając szczegóły, na wszystkich karteczkach to samo: kocham cię Ziutku? czasem jeszcze prośba, by on ją też pokochał?
Ściana oklejona karteczkami wygląda tyleż ciekawie, co obrzydliwie. Jeśli pominiemy to, co nabazgrano bezpośrednio na murze, reszta trzyma się ściany przyklejona (używaną!) gumą do żucia. Wiele karteczek odpadło, lub zabrały je odpowiednie służby. Guma pozostała. Piszą więc też flamastrami na gumie. Nie lubię gumy. Ale pewnie tak jest lepiej, niż gdyby bazgrać bezpośrednio na murze. W każdym bądź razie na tę formę manifestacji uczuć zgadzają się miejskie służby porządkowe.
Wreszcie brama się otwiera. Rzucamy się przed siebie razem z niezłym już tłumkiem oczekujących. Kto pierwszy ten lepszy! Trzeba się spieszyć, by zrobić sobie zdjęcie z Julią, zanim niewielki dziedziniec zaleje tłum. Wtedy na intymność nie będzie już miejsca. I jeszcze, szybko, trzeba złapać Julię za pierś i pomyśleć (miłosne) życzenie. Na pewno się spełni! A pierś jest młoda, jędrna. Nagrzana słońcem, lecz zimna, bo posągowa. Wybłyszczona tysiącami rak.
Teraz kilka zdjęć balkonu. Jest stary, gotycki. Może rzeczywiście pamiętać czasy Julii Capuletti. Za kilka euro wchodzimy po wąskich schodkach, schodzimy jeszcze szybciej naciskani przez napierający tłum. I za bramę, na ulicę. Chwila oddechu.
I chwila zastanowienia. Genialny ? o tym doskonale można się przekonać stojąc na wspomnianym podwórku ? pisarz umieścił akcję znanego dramatu w Weronie. To wszystko. Resztę budowali przez wieki tacy, jak my. Casa di Giulietta jest tylko produktem turystycznnym. Bo właściwie skąd przekonanie, ze to tu mieszkała powstała w umyśle Szekspira Julia? Czy wystarczy podobieństwo nazwisk Capello i Capuletti?
Warto wiedzieć
* W Weronie istnieje również ?dom Romea?. Umiejscowiono go w pałacu należącym kiedyś do rodu Cagnolo (Capuletti?) Nogarola. Mieści się przy via Arche Scaligere.
* w 1937 r. w podziemiach kościoła San Francesco al Corso (via Shakespeare) stanął pusty antyczny sarkofag. Postawił go tam kurator werońskich muzeów Antonio Avena, który pragnął zaspokoić oczekiwania turystów. Legenda mówi, że to tu spoczęła Julia (Tomba di Giulietta). Cóż tam legenda? Byli tu i lord Byron i wdowa po Napoleonie Maria Ludwika?
* Co roku 17 września Klubu Julii organizuje pod balkonem huczną fiestę z okazji urodzin Giulietty.
Dodaj komentarz