Wysowa
Ruiny w Dolinie Łopacińskiego
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Wzdłuż potoku Szumniak ciągnie się piękna, otoczona górami dolina. To Dolina Łopacińskiego. Nazwa tej doliny upamiętnia właściciela terenów znajdujących się w górnej części doliny. Jej początek znajduje się w pobliżu Parku Zdrojowego w uzdrowiskowej wsi Wysowa.
Jan Rupert Łopaciński był przemysłowcem-cukrownikiem. W latach trzydziestych XX wieku, na otrzymanej w spadku ziemi utworzył gospodarstwo „agroturystyczne” wytwarzające a zarazem przetwarzające produkty rolne. Gospodarstwo składało się z dziewięciu budynków mieszkalnych i gospodarczych. Miało własne hodowlane stawy pstrąga, hodowlę bydła i trzody, konie, owce, drób.
Pierwsza agroturystyka w okolicy
Dom mieszkalny miał 16 pokoi na dwóch piętrach. Wyposażony był w szwedzki system centralnego ogrzewania, przystosowany do opalania różnymi paliwami, w tym drewnem. W przyziemiu części gospodarczej mieściły się zlewnia mleka, wytwórnia serów, pralnia i wszystko co potrzebne do funkcjonowania gospodarstwa. Obiekt miał oświetlenie elektryczne. Agregat prądotwórczy zbudowany był na potoku Szumniak.
Gdy przedsiębiorczość przestała być w cenie
Po II wojnie światowej Łopaciński został uznany za „wroga ludu”. Urząd Bezpieczeństwa Publicznego w Rzeszowie upatrzył sobie jego posiadłość na sanatorium i Łopacińscy zostali wysiedleni jesienią 1949 roku. Zaproponowano im gospodarstwo pod Olsztynem… Pod zarządem UBP część zabudowań rozebrano i wywieziono a budynek mieszkalny spalono w 1957 roku. Później teren z pozostałymi obiektami został przekazany PPU Wysowa i Lasom Państwowym. Postępująca przez lata dewastacja i brak zainteresowania użytkownika doprowadziły ocalałe obiekty do stanu ruiny.
Powrót do korzeni
Po 50 latach, w 2000 roku posiadłość wróciła do prawowitych właścicieli czyli wnuków Łopacińskiego. Nakładem ogromnego wysiłku udało się spadkobiercom przywrócić maleńką część dawnego stanu. Uratowali niewielkie ślady po domu mieszkalnym, domku ogrodnika, garażu, parniku i stodole. Nie pozostało nic po oborze, wozowni, kurniku i lodowni. Mieszkańcy Wysowej docenili wkład Łopacińskiego w rozwój wsi i tereny których był właścicielem nazwali Doliną Łopacińskiego. Do ruin pozostałych po gospodarstwie można dojść ładna trasą spacerową. Na odwiedzanie tego miejsca wyrażają zgodę obecni właściciele.
Spacer doliną potoku Szumniak
Spod cerkwi w Wysowej idziemy szlakiem zielonym prowadzącym na Kozie Żebro. Po prawej stronie mijamy Sanatorium „Glinik”. Przy skrzyżowaniu dróg znajdziemy Kościół Zdrojowy. Ładnym chodnikiem podchodzimy łagodnie w górę. Przy drodze widzimy tablice edukacyjne. Mijamy jeziorko i ośrodek wypoczynkowy „Zacisze”. Po kilkunastu metrach znajdujemy ścieżkę leśną prowadząca w prawo i dochodzimy do szlabanu i tablicy „teren prywatny”. Mijamy kilka prywatnych domków. Przy ostatnim z nich, turystów witają szczekające kundelki. Nie są groźne i pozwalają przejść. Zaraz za tym domem, na polanie ukazują się ruiny dawnego gospodarstwa. Przy nim są tablice informacyjne dotyczące tego gospodarstwa i jego historii. Stare zdjęcia pozwalają pokazują, jak wyglądało to gospodarstwo.
Poczytaj więcej o okolicy:
Zajrzyj na te strony:
- filmik autorki
Okolicę znam całkiem nieźle, ale o historii tego gospodarstwa – nie wiedziałam.
Dojście do tego miejsca nie jest reklamowane i nie ma drogowskazów, bo jak wspomniałam, jest to teren prywatny. Często turyści się wycofują, kiedy na drogę wypadają „kundelki” robiące wiele hałasu ;)
Szkoda, że spora część materiału koncentruje się na ptactwie wodnym, kłódce i żabce. Byłem w Wysowej wcześniej zimą 2009. Wtedy podejście obyło się bez „kundelków”. Cudowna okolica, marzę, żeby jeszcze raz móc tam być
cytat../ Szkoda, że spora część materiału koncentruje się na ptactwie wodnym, kłódce i żabce/…
Ale w której to części materiału, bo w tekście nie widzę kłódek, żabek i ptaków…Owszem, w pierwszej części filmu są takie fragmenty, no bo to wiosna była, ale ruiny pokazane są w drugiej części.
Byłem, zwiedzałem w 2011 z Piotrem – przewodnikiem z sanatorium Biawena – roku (a potem wielokrotnie tu prywatnie wracałem) – jest co zwiedzać -zachęcam!
Ruin nie można obecnie zwiedzać. Tablica ze zdjęciami stoi przed terenem, na którym są ruiny i budynki, a dalej jest zakaz wejścia (wielokrotnie powtórzony). My wyszliśmy z lasu, zbaczając z zielonego szlaku i zostaliśmy grzeczniewyproszeni – warto podejść drogą pod tablicę z informacjami i zdjęciami, a dalej już sobie darować.