Warszawa
Szubienica przy torach
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
To, wbrew pozorom, Warszawa. Zarośnięta krzakami okolica u zbiegu ulic Gniewkowskiej i Mszczonowskiej z nieużywanymi już torami kolejowymi jest prawdziwą ziemią niczyją: krzaki, ugory i kilka posesji, które – to widać – mają gospodarza.
Pieszy w tej okolicy poczuje się nieswojo: po wąskiej, pozbawionej chodników ulicy ciężarówki-gruchy wożą beton na jakąś budowę. Całkiem eleganckie samochody osobowe jeżdżą szybko nie wiadomo skąd, nie wiadomo dokąd. Bezdomni pchają na wózkach swój dzisiejszy urobek: trochę tektury, stare deski. Zagospodarowali nędzne resztki dawnych budynków, palą przed nimi ogniska.
Kto jednak zapuści się w tę ponurą okolicę, zobaczy ciekawy zabytek także ponurej przeszłości. Między torami, pod wysokimi słupami linii przesyłowej, stoi najprawdziwsza szubienica. Zbudowali ją hitlerowcy i wykonali tu egzekucję na dziesięciu Polakach w odwecie za wysadzenie torów kolejowych. Działo się to 16 października 1942 roku.
Obok szubienicy stoi drewniany krzyż i pomnik – jakich setki w Warszawie – oznaczający miejsce uświęcone krwią Polaków. Na nim lakoniczna informacja na temat tamtych wydarzeń. Teren wokół jest splantowany, alejka doprowadza do miejsca pamięci. Ktoś kiedyś oczyścił je z krzaków i zarośli, ktoś kiedyś posiał tu trawę. I wydawałoby się, że to enklawa porządku w absurdalnie dzikiej okolicy, gdyby nie to, że ktoś inny właśnie postanowił wyrzucać tu śmieci. Zwały pod resztką płotu tuż za drewnianą konstrukcją szubienicy kłócą się z powagą miejsca. Choć doskonale komponują się z całą resztą okolicy.
Miasto powinno zadbać o takie miejsca
Tak! Też tak sądzę.
Chciałbym zapytać co było w tym miejscu nim powstała szubienica?
Nic. Tereny peryferyjno-przemysłowe przy kolei. Jakieś zakłady produkcyjne, trochę krzaków.