Tokaj
Tokaj pić – zdrowie i radość

A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Tokaj pić – zdrowie i radość. Tak czytam w senniku. Nie wiem jak we śnie, ale na jawie to święta prawda. Kto nie lubi tokaju, nie zna się na winie. Tę prawdę potwierdzi chyba każdy, kto choć raz odwiedzi węgierską stolicę wina i napije się złocistego trunku wprost z omszałej piwniczki.
Niewielkie, łagodne wzniesienia gór Zemplén zaczynają się na Słowacji. Przekraczają granicę i rozmywają się w wielką równinę: Równinę Węgierską. Jakby ostatkiem sił strzelają jeszcze w górę stożkowatym szczytem Tokaj (515 m n.p.m.). To ważne: wulkaniczna gleba i łagodnie nachylone zbocza doskonale nadają się do uprawy winorośli. Na skraju wzgórz i rozleglej równiny pogoda się zmienia. Czasem przywieje deszcz z gór, czasem zwycięży skwar z węgierskiej puszty. To ważne: małe krzaczki winorośli mają pod dostatkiem i wody, i słońca.
U podnóża góry Tokaj zbiegają się dwie rzeki. Bodrog wpada do Cisy. Ciągnące od wody mgły nawilżają dojrzewające owoce. Nie pozwalają im uschnąć zbyt szybko. To ważne: okres wegetacji jest długi. Pod warstwą gleby wulkaniczny tuf. To ważne: w miękkiej skale doskonale drąży się piwnice, w których będą leżakować beczki z winem. I te małe rodzinne, i te ogromne, książęce, z których wino trafiało na królewskie stoły. Piwniczne korytarze porastają grube warstwy czarnej pleśni. Gęsty kożuch jest doskonałym izolatorem. Utrzymuje w piwnicach stałą temperaturę i wilgotność. To ważne: właśnie dzięki czarnej pleśni tokajskie wino ma tak niepowtarzalny smak. Bez niej nie byłoby ani tokaju, ani Tokaju. Bo Tokaj dał tokajowi nazwę, a tokaj decyduje o klimacie Tokaju.
Przenieśmy się w przestrzeni
Stańmy przy moście u zbiegu rzek, u stóp góry ozdobionej współczesnym masztem. Tu zaczyna się główna ulica w mieście. Ruszamy na wędrówkę, odwiedzamy winiarnie. Dom po domu, są wszędzie. Wybieramy wreszcie taką, która skusi nastrojem. Sympatyczni właściciele knajpek gotowi są na przyjęcie przybyszów z Polski. Nauczyli się już w naszym języku najważniejszych w tym mieście słów: słodkie, półsłodkie, wytrawne.
A potem następna winiarnia i następna, ale nie przesiadujemy w nich, bo musimy zachować kondycję na zwiedzanie najsłynniejszej tokajskiej piwnicy należącej do znamienitego węgierskiego rodu Rákóczi. Płacimy 2450 forintów ( ok. 37 zł) za wstęp, a w cenie mamy zwiedzanie piwnic połączone z degustacją win. Standardowy bilet uprawnia do spróbowania sześciu rodzajów tokaju: od wytrawnego furminta, po sześcioputonowy, słodki aszu (czyt. asu). Ale można też wybrać więcej lub mniej rodzajów stosownie do ich liczby zmieni się cena wstępu, a do degustacji otrzymamy te trunki, które wskażemy w formularzu. By dobrze wybrać, trzeba coś wiedzieć. Za pierwszym razem lepiej więc poprzestać na standardzie.
Pewnie, że czerwone – egri bikaver. A czerwone jeszcze zdrowsze
W Egerze też jest ciekawie. Wino tylko czerwone.