Biertan
Warownia pełna tolerancji
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Znajdujący się na liście UNESCO światynia w Biertan jest jednym z największych i najlepiej zachowanych siedmiogrodzkich kościołów warownych z metryką z końca XIV wieku.
Początkowo Mariacki, od czasów Reformacji protestancki, zachował wiele elementów wnętrza odrzucanych przez luteranów. Szczególnie cenny jest, w ołtarzu głównym, gotycki tryptyk z lat 1483-1515 ze sceną Ukrzyżowania oraz rzeźbami Marii, św. Jana i Marii Magdaleny w części środkowej oraz malowanymi scenami z życia Marii i dzieciństwa Jezusa na kwaterach bocznych.
Wysokiej klasy zabytkiem jest w tym kościele również kamienna ambona z cechami przejściowymi z gotyku do renesansu, wykuta prawdopodobnie przez mistrza kamieniarskiego Ulricha z Braszowa. Ale największą sława w tej świątyni cieszą się potężne drzwi z dużym zamkiem o 24 ryglach uruchamianych równocześnie. Drzwi te oddzielają zakrystię, która była także skarbcem, od nawy głównej. W obrębie masywnych, o wysokości do 12 metrów murów, z trzema ? ostatni zbudowano w XVII w. ? ich pierścieniami i z oryginalnymi średniowiecznymi basztami, oprócz studni jest również duży spichlerz.
W tej obronnej świątyni, która ze względu na jej potęgę obronną nigdy nie została zdobyta, przez trzy wieki siedzibę miał biskup, znajduje się jeszcze kilka innych miejsc niezwykłych. Jednym z nich jest ?Wieża katolicka? z freskami przedstawiającymi m. in. Pokłon Trzech Króli oraz św. Jerzego. Nazwa wzięła się stąd, że po przejściu większości mieszkańców na protestantyzm, pozostawiono ją dla tych, którzy pozostali przy katolicyzmie, aby również mogli modlić się zgodnie z kanonami swojej wiary. Świadczy to o znanej, także z inny miejsc oraz źródeł historycznych, ogromnej tolerancji religijnej panującej w Siedmiogrodzie. Obok siebie zgodnie żyli wyznawcy kilku odłamów protestantyzmu, również arianie. Oczywiście także katolicy, prawosławni, unici oraz Żydzi.
Ciekawostką jest Baszta Rozwodników. Stworzono w niej miejsce pojednania i ?ostatniej szansy? dla zwaśnionych i zamierzających rozwieść się małżonków. Miejscowa społeczność podobno stosowała wobec nich metodę drakońską, ale skuteczną. Umieszczano ich na pewien czas wspólnie w jednym pomieszczeniu na dole tej wieży. Z jednym łóżkiem, stołem, talerzem i parą sztućców. W rezultacie w księgach parafialnych odnotowano w ciągu 300 lat tylko jeden rozwód. Chociaż złośliwi pytają, czy nie dlatego, że może przynajmniej część tak potraktowanych pozabijała się wzajemnie wcześniej. Ale nie ma na to żadnych dowodów.
Dodaj komentarz