Kurówka
Wiosłować, czy nie robić nic?

Autorka: Barbara Doktór
Kiedy ją zobaczyłam, przyznam że się zawiodłam. Niewielka, wąska, płytka. Pomyślałam, też mi coś. To ma być spływ? A tu okazało się, że trzeba główkować, jak ustawić kajak, jakie manewry wykonać, czy wiosłować czy nie robić nic, żeby co chwila nie stawać w poprzek rzeki...
fot: Barbara Doktór
Kurówka. Wiosłować, czy nie robić nic?
Brzegi Kurówki są bowiem gęsto porośnięte, a wśród tej bujnej zieleni brzęczą, bzykają i szumią najróżniejsze owady.
To już 10 lat! Materiał został zamieszczony w naszym portalu ponad dekadę temu.
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!

Kurówka to, oprócz Wisły i Wieprza, jedna z głównych rzek Ziemi Puławskiej. Wypływa w okolicach Piotrowic Wielkich, płynie szeroką doliną i na niemal 50-kilometrowej długości pokonuje część Płaskowyżu Nałęczowskiego. Wpływa do Wisły w dzielnicy Puław – Wólka Profecka. 

Choć niewielka i płytka, Kurówka jest wyjątkowo malowniczą rzeką. Spływ kajakowy jest więc przeżyciem nie tylko dla początkujących miłośników kajakarstwa. Mówię o początkujących, bo trasa spływu określana jest jako łatwa. No cóż, jak w takim razie wygląda np. trasa średniotrudna? Rzeka, a właściwie rzeczka, choć płytka i spokojna, jest bardzo kręta i jak się okazało, wymaga jednak pewnych umiejętności. Kiedy ją zobaczyłam, przyznam że się zawiodłam. Niewielka, wąska, płytka. Pomyślałam, też mi coś. To ma być spływ?

Ale moje doświadczenie kajakarskie nie dość, że niewielkie, to w dodatku zdobywałam nie na rzekach, a na jeziorach. A tu okazało się, że trzeba główkować, jak ustawić kajak, jakie manewry wykonać, czy wiosłować czy nie robić nic, żeby co chwila nie stawać w poprzek rzeki, czyli wbić się dziobem i rufą w oba brzegi (a było takich przypadków całkiem sporo). Bo jak wspominałam rzeczka jest wąziutka. Dlatego spływ dostarczył mi wrażeń nie tylko estetycznych (nie ma jednak powodu do niepokoju, nie ma tu żadnego niebezpieczeństwa).

A wracając do wrażeń estetycznych, muszę przyznać, były oszałamiające. Brzegi Kurówki są bowiem gęsto porośnięte, a wśród tej bujnej zieleni brzęczą, bzykają i szumią najróżniejsze owady. Największe wrażenie zrobiły na mnie nieprzebrane stada ważek o szmaragdowych, mieniących się w słońcu wszystkimi kolorami skrzydełkach. Te zarośnięte brzegi, zwalone w poprzek rzeczki drzewa (to kolejne przeszkody na trasie spływu), a zwłaszcza ważki, przywodziły na myśl amazońską dżunglę. Wszystko wprawdzie w mini rozmiarze, ale bardzo piękne. I jeszcze jeden duży plus. Sądziłam, że w takim otoczeniu żywcem zjedzą nas komary. Tymczasem nie było ani śladu obecności tych małych krwiopijców. Cóż mogę dodać, oprócz tego, że gorąco polecam tym, którzy znajdą się w okolicach Puław, spływ Kurówką… Do pokonania jest dystans 16 km, początek spływu w Szumowie, koniec w Ośrodku ZDUNG, a wszystko organizuje Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji w Puławach.

Poczytaj więcej o okolicy:

Dodano: 24 lipca 2010; Aktualizacja 15 kwietnia 2023;
 

Komentarze: 1

    witaliska, 31 lipca 2010 @ 12:46

    Oj znam takie rzeki. To naprawdę sztuka trafić w koryto, kiedy rzeczka jest węższa od kajaka w poprzek. Pierwsze kajakarskie kroki stawiałam niedawno na Pisie. Bardzo trudno było się zmieścić w zakrętach. zarywałam raz po raz albo przodem albo tyłem w trzciny. Pokonałam w ten sposób chyba pięć kilometrów, zanim nauczyłam się, jak to się robi. Na jeziorze jest zupełnie inaczej.

Dodaj komentarz
(Dozwolone typy plików: jpg, gif, png, maksymalny waga pliku: 4MB.)
(wymagany, niepublikowany)
Wszystkie materiały zamieszczone na naszym portalu chronione są prawem autorskim. Możesz skopiować je na własny użytek.
Jeśli chcesz rozpowszechniać je dla zysku bez zgody redakcji i autora – szukaj adwokata!
Zamknij