Kazimierz Dolny
Ściana Płaczu pęknięta na pół
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
To jeden z najbardziej niezwykłych pomników, jakie widziałam. Stoi na skraju żydowskiego cmentarza w Kazimierzu. Fragmentami rozbitych macew wyłożono mur na kształt Ściany Płaczu. Rozdziera ją symboliczne pęknięcie pośrodku.
Pomnik stoi na zboczu wąwozu na Czerniawach. W bukowym lesie, na stoku za ścianą, na terenie dawnego cmentarza, zachowało się jeszcze sporo macew, choć kirkut został w czasie wojny doszczętnie zniszczony.
Zebrane w jednym miejscu
Pomnik powstał w 1984 roku. Połączonymi siłami pasjonatów i kazimierskich instytucji kultury odzyskiwano macewy, a nawet ich fragmenty z całego miasteczka. Wiele z nich, rozbitych i potłuczonych, złożyło się na tę właśnie Ścianę Płaczu, nawiązującą do Jerozolimskiej. Część płyt nagrobnych, te lepiej zachowane ustawiono przed ścianą, jako lapidarium. Monument zaprojektował inżynier Tadeusza Augustynek. Płyty pogrupowano nawiązując do obowiązującego na cmentarzach żydowskich rozróżnienia na groby mężczyzn (macewy po prawej) i kobiet (po lewej).
Były kiedyś dwa cmentarze
Cmentarz na Czerniawach założono w 1851 roku. Starsza nekropolia znajdowała się w środku miasta, przy ulicy Lubelskiej. Powstała prawdopodobnie na początku XVI wieku, wraz z zawiązaniem się w Kazimierzu gminy żydowskiej. Rękami samych Żydów, Niemcy wyrywali macewy z obu cmentarzy, a pozyskany w ten sposób kamień wykorzystywali do utwardzania dróg i placów. Wybrukowano w ten sposób teren przed klasztorem reformatów – wtedy siedzibą gestapo, dziedziniec magistratu oraz wiele innych miejsc w mieście.
Ślady barbarzyństwa zostały jeszcze w mieście
Na terenie starego cmentarza teraz jest szkolne boisko. W otaczającym je kamiennym murze nadal rozpoznać można fragmenty macew – teraz jednak są oczyszczone, wyeksponowane i same w sobie stanowią rodzaj pomnika. Fragmenty macew z obu cmentarzy żydowskich, jakie miał kiedyś Kazimierz Dolny, znajdują się także w Muzeum Nadwiślańskim przy ul. Senatorskiej oraz w klasztorze franciszkanów, zarówno w sali muzealnej, jaki i w murze i w progu wewnątrz budynku.
To prawda. Ta ściana płaczu robi ogromne wrażenie.