Ustka
Bunkry Baterii Blüchera
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Nad kąpieliskiem dla panów
Bezpośrednio nad morzem, poniżej nie zalesionych piaszczystych wydm, na których później zbudowano bunkry i stanowiska artyleryjskie, od połowy XIX wieku aż do okresu międzywojennego istniało kąpielisko dla mężczyzn. Urlopowicze ze Stolpmünde musieli przeprawiać się do niego promem przez Słupię na jej zachodni brzeg. Urlopowiczki – obowiązywało wówczas absolutne rozdzielenie płci na plażach – miały do swojego kąpieliska bliżej. Wspomniany obszar na zachodnim brzegu rzeki został w 1937 roku zamknięty dla ruchu turystycznego i przejęty przez wojsko. Luftwaffe zbudowało na nim oraz zamaskowało sadząc na wydmach drzewa i krzaki, sześć bunkrów, działobitni oraz pomieszczeń technicznych. Jednym z najważniejszych było stanowisko dowodzenia z czterometrowej szerokości dalmierzem z systemem przeliczeniowym, przykrytym pancerną kopułą. Służył on do ustalania parametrów prowadzenia ognia przez działa przeciwlotnicze kalibru 8,8 cm ustawione na lawetach cokołowych, a prawdopodobnie także armaty 10,5 cm. Miały one zasięg do 17 km na odległość oraz12 km w górę. Jak obliczono w sztabie Luftwaffe, do zestrzelenia ciężkiego bombowca alianckiego pierwsze z nich musiały oddać, statystycznie, 16 tys., a drugie 6 tys. wystrzałów. Była to więc bardzo kosztowna obrona. Nieco w oddali ze względów bezpieczeństwa znajdował się bunkier amunicyjny. Bunkry miały połączenia wewnętrzne, poszczególne obiekty łączyły umocnione przejścia.
Polski wywiad znał tę tajemnicę
Mimo ściśle tajnego charakteru tej baterii i zespołu jej bunkrów, polski Sztab Główny wiedział o nim doskonale. Miał nawet jego „Strenggeheime” – ściśle tajne plany otrzymane od agenta naszego wywiadu – w Urzędzie Uzbrojenia Kriegsmarine – Marynarki Wojennej w Berlinie. Jej bowiem w 1939 roku podporządkowano bunkry Baterii Blüchera. Informacje te nie zostały jednak wykorzystane przez Wojsko Polskie. Nie było zresztą takiej potrzeby, nie mówiąc już o ewentualnych możliwościach, gdyż był to obiekt o charakterze obronnym, a Polska nie zamierzała atakować III Rzeszy.
Polski agent Heinrich Katlewski, księgowy w UU Kriegsmarine, zapłacił jednak głową za dostarczenie tych oraz wielu innych tajnych planów i informacji do których miał dostęp. Nasz wywiad nie zdążył bowiem zniszczyć we wrześniu 1939 r. archiwum agentów i wpadło ono w ręce hitlerowców. Po wybuchu II wojny załogę baterii przeniesiono w inne miejsce. Po wojnie krótko kwaterowali tu żołnierze radzieccy, później bunkry zaczęły zasypywać piaski wydm oraz porastać las i inna roślinność. Dopiero od niedawna są one oczyszczane, badane i udostępniane do zwiedzania.
Spotkania z historią
Na terenie Baterii postawiono tablice informacyjne oraz, aby zwiększyć jej atrakcyjność, dwa działa i trochę innego polskiego sprzętu wojskowego z demobilu. Dla turystów jest też stragan z różnymi pamiątkami i akcesoriami militarnymi. Wydano informatory – za podstawowym: „Bunkry Baterii Blüchera. Historia Ustki tajemnicza i ciekawa jak mroczne korytarze bunkrów Luftwaffe” napisanym przez naszego przewodnika, przytaczam niektóre fakty.
Ostatnio miałam przyjemnośc zwiedzać te właśnie bunkry. Pan przewodnik-pasjonat opowiadał ciekwie, z dużym zacięciem, z duża wiedzą. Jednak teren, nawet pokryty śniegiem, sprawiał wrażenie rozgardiaszu. Jakiś taki – nieład ogólny. To psuje wrażenie.
Zgadza sie a wchodzac wejsciem od strony portu czyli zachodnim widzimy strzalke kierunek zwiedzanie oraz jakis sklep z pamiatkami mozna by pomyslec wstep wolny i podazac za strzalka nic bardziej mylnego zostalem uznany za intruza na krzywy ryj nieasertywnosc tych ludzie zniechecila mnie teraz czytam notke ze informacje na tym portalu zostaly zamieszczone rok temu i moga byc nieaktualne bo swiat sie zmienia hahaha normalnie ,zenada a i prosze pamietac o gotowce bo bankomat daleko