Darłowo
Na zamku księcia Eryka

Eryk Pomorski nie zapisał się wyraziście w historii Polski, choć był niewątpliwie postacią barwną.
Zaczął jako król całej Skandynawii, a skończył jako grasujący po Bałtyku pirat. Jego zamek góruje nad nadbałtyckim kurortem Darłowo.
Z króla stał się piratem
Jest rok 1382. W Darłowie, księciu słupskiemu Warcisławowi VII i Marii, córce księcia meklemburskiego Henryka III rodzi się syn. Ma zaledwie 6 lat, kiedy na swój dwór zabiera go ciocia – królowa Danii Małgorzata. W schedzie po niej dostaje koronę duńską, a zaraz potem także szwedzką i norweską. Ma wtedy 15 lat. Jest pięknym, szczupłym młodzieńcem, co można zobaczyć na parterze zamku, gdzie w jednej z komnat odtworzono jego postać. Szybko staje się potężnym władcą i znanym w ówczesnej Europie podrywaczem. Legenda głosi, że jak w trosce o cnotę mieszczek rajcowie w jednym z miast kazali zamknąć przed nim bramy, otworzył je wystrzałem z armaty.
Powrót na włości
Gdy po ponad 40. latach traci swe korony, zastanawia się, z czego będzie żyć. I z króla przeradza się w pirata. Jest postrachem Bałtyku i przez ponad 9 lat „działalności” zdobywa niebywałe skarby. W 1449 roku wraca do Darłowa. Zajmuje się sprawami księstwa słupskiego, rozbudowuje zamek, a także dokonuje wielu podbojów serc niewieścich. Urodziwy i majętny od dawna jest wdowcem (jego małżeństwo z Filipiną, córką Henryka IV, króla Anglii, nie było udane). Ostatnie lata spędza z ukochaną dwórką Cecylią (była pokojówką jego żony). Umiera w Darłowie w 1459 roku. Oficjalnie bezpotomnie, ale biorąc pod uwagę jego sercowe podboje, nie jest to takie pewne.
Pogłaszcz gołębia
Zaraz za bramą zamku, po lewej stronie, w niewielkim wykuszu umieszczono rzeźbę gołębia. To symbol miłości Eryka i Cecylii. Ta odlana ze złota piracka zdobycz podobno spoczęła z nim w trumnie. Legenda głosi, że pary, które pogłaszczą gołębia będą żyły długo i szczęśliwie. Warto sprawdzić.
Portrety z wysokim czołem
Przez stulecia był zamek siedzibą książąt pomorskich. Jego budowę zaczęto w 1352 r na planie czworokąta. Idealne miejsce pod budowę znaleziono na wyspie młyńskiej. Dziś, ten jedyny w Polsce nadmorski zamek gotycki, jest siedzibą muzeum.
Na parterze warto zatrzymać się w kaplicy z charakterystycznym sklepieniem krzyżowo-żebrowym. Wzrok przyciąga przepięknie rzeźbiona drewniana ambona. Okna zdobią witraże z godłem Darłowa – Rybogryfem, mającym tułów lwa, orle skrzydła, rozczapierzone szpony i zamiast tylnych łap – rybi ogon. Jest tu także rzeźba Madonny z Dzieciątkiem, które ma twarz osoby dorosłej. Cóż – pewnie jej twórca doszedł do wniosku, że późniejszy zbawiciel nie może być dzieckiem. W kolejnej komnacie odtworzono makietę dawnego Darłowa, zainscenizowano posiedzenie miejskich rajców. Ścianę zdobi mapa Księstwa Pomorskiego z 1618 roku. Jej wykonanie, bez zdjęć satelitów, dronów, przyrządów pomiarowych, było benedyktyńską pracą.
Na piętrze wiele komnat zdobią dawne meble i wiele przyrządów codziennego użytku. Na ścianach wiszą portrety książęcych rodów zachodniopomorskich. Zauważcie, że wszystkie panie mają niezwykle wysokie, wygolone, czoła. Zgodnie ze ówczesną modą.
Wiedzione na tortury
W lochach zamku urządzono oddzielną wystawę, dokumentującą los czarownic lub niewiast, podejrzewanych o czary. A o to było łatwo, wystarczyło znać się np. na ziołach lub… komuś bardzo podpaść. Nasadzanie na szpic z „kołyski Judasza”, łamanie na kole, sadzanie na fotelu z gwoździami to tylko niektóre sposoby wydobywania zeznań i wymuszania przyznawania się do czarów. Brrrr…
Dodaj komentarz