Szklarska Poręba
Celem moim jest Szrenica…
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Ale jak tylko wyszedłem ze schroniska, to zaczęło padać, tak z godzinkę. Do tego w górze był wicher, jego uderzenie troszkę przestawiało człowieka (40km/h), ale było dość ciepło ? jakieś kilkanaście stopni. Byłem dumny ze swojej kurteczki z hipermarketu, nie czułem powiewu wiatru na ciele. Na Mokrej Przełęczy dołączyłem do głównego szlaku czerwonego idącego grzbietem Karkonoszy. Za chwilę chciałem z niego odbić czarnym, aby podejść do schroniska położonego na samym szczycie Szrenicy. A tu pojawiła się nieznakowana piękna droga z ciosów kamiennych idąca w dobrym kierunku. Ruszam nią i okazuje się że najlepiej, ze to trasa widokowa skrajem Kotła Szrenickiego czyli urwiska, i wychodzi na samo schronisko.
Pod szczytem Szrenicy
Tam w gorze to zupełnie inny klimat, inna roślinność. Powyżej 1000 m n.p.m. zaczyna się regiel górny. Wielkich pni tam nie ma, małe świerki, trochę: karłowaty buk, brzoza, jawor. Wyżej 1200 m n.p.m. zaczyna się kosodrzewina; a na grzbiecie, na wysokości prawie 1400 m n.p.m. to i ona nawet przypłaszczona. Głazowiska, rumowiska, a na szczytach wicher.
A jednak schodzę…
W schronisku pokrzepiłem się herbatą i bułeczką i w świetnej formie decyduję, że nie zjeżdżam, tylko schodzę, aby zobaczyć atrakcyjny wodospad Kamieńczyka. Przestało padać, słonecznie. A ja w moment zbiegam czarnym szlakiem w dół, do wyciągu. A tu wyciąg nie chodzi, zapewne z powodu wichru. Uniknąłem wielkiego zawodu. Kontynuuję więc zejście zielonym szlakiem do schroniska na Hali Szrenickiej i dalej, czerwonym, do Szklarskiej Poręby. Czerwona trasa monotonna, bo to właśnie droga schodząca jednostajnie w dół, z kamieni, ale lepiej już taką schodzić niż wchodzić. A schodząc uniknąłem opłaty za wstęp do Karkonoskiego Parku przy wodospadzie Kamieńczyka; a jak rano wchodziłem niebieskim, to szedłem dziką ścieżką, gdzie nie było po drodze żadnej budki. W dole przed Szklarską Porębą odbiłem ze szlaku i skrótami wg mapy doszedłem do centrum czyli PKS i dalej niebieskim, wspomnianym na samym początku, do sanatorium Granit ? 6 godzin na trasie.
Dodaj komentarz