Howerla
Niebiesko i żółto na szczycie
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Samochodem, dość marną już drogą, dotarliśmy do przysiółka Kozmieszczyk (Козьмещик). Jest tu coś na kształt turbazy – pole namiotowe, sklep, dodatkowo płatne prysznice chyba jakieś noclegi – gastronomii nie było. My spaliśmy w namiocie, w towarzystwie obozu młodzieżowego. Dzieciaki, w bardzo różnym wieku, przez pierwszy wieczór wisiały nam nad głowami wypytując o szczegóły naszego wyposażenia i zachowania. Potem dały już spokój, zdyscyplinowane przez wychowawców, także ciekawych i chętnych do kontaktu zresztą. Przyjechali – skąd nie pamiętam, ale z daleka, z rosyjskojęzycznej części Ukrainy. Chodzili po górach – na Pietrosa i tak jak my – na Howerlę.
Z mozołem górę
Podejście stąd długie, zajęło nam około 5 godzin. Najpierw przez bukowo-jodłowy las. To Puszcza Karpacka, pozostałości pradawnego lasu wraz z innymi karpackimi lasami bukowymi na terenie Ukrainy i Słowacji wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Potem coraz liczniejsze widokowe polany, aż wreszcie gdzieś na wysokości 1500 m n.p.m. wyszliśmy na widokowe połoniny. Stąd już bez przerwy widzieliśmy cel naszej wycieczki – stożkowaty szczyt Howerli. Tu łąki ustępują coraz bardziej skałom – głownie piaskowcom i zlepieńcom obsypującym się piargami. Przyrodę chroni się tu w Karpackim Rezerwacie Biosfery (od strony Zakarpacia) i Karpackim Parku Narodowym (od strony galicyjskiej).
Krótki popas na przełęczy Pod Howerlą (1845 m n.p.m.) i ostatnie podejście. Robi się tłoczniej do nielicznych turystów wędrujących z nami żółtym szlakiem dołączają ci, którzy przemierzają grań czerwonym. Towarzystwo ciekawe. Młoda kobieta, która zdobywa szczyt z całym psim zaprzęgiem i grupa młodych chłopaków z ciężkimi worami, którzy podejście uprzyjemniają sobie głośnymi rytmami ukraińskiego disco polo. To irytuje, ale co zrobić – oni są tu u siebie.
Pełno narodowych symboli
Sama kopuła szczytowa jest rozległa i płaska. Przy dobrych warunkach pogodowych z jej wierzchołka rozpościera się przepiękna panorama od Bieszczad przez Gorgany, Świdowiec po góry Marmaroskie i Rodniańskie. I oczywiście całą grań Czarnohory aż po Popa Iwana z widocznymi na jego szczycie pozostałościami budynku dawnego polskiego obserwatorium astronomicznego. Oraz liczne drobniejsze pasma i pasemka wschodnich Beskidów. Gór jest co niemiara, pogoda ładna. I wspomniane targowisko na szczycie wokół licznych tu ukraińskich symboli narodowych. Już w 1990 r., 16 lipca, w dniu pierwszej deklaracji suwerenności Ukrainy nad najwyższym szczytem kraju podniesiono niebiesko-żółtą flagę – to była akcja „Flaga – na szczyt!”. Od tego czasu co roku z okazji święta niepodległości (24 sierpnia) i święta konstytucji (28 czerwca) odbywają się wycieczki z udziałem parlamentarzystów. A i wielu indywidualnych zdobywców wnosi własne flagi.
Z okazji piątej rocznicy niepodległości na Howerli zainstalowano płytę z kapsułkami z ziemią ze wszystkich regionów Ukrainy. Teraz dziwnym obyczajem jest, że w szparki obok kapsuł zdobywcy wbijają drobne monety. Na 18 rocznicę wzniesiono duży metalowy krzyż, który ściąga pioruny podczas burzy zupełnie jak ten na Giewoncie. Powstała też rzeźba tryzuba oraz betonowy obelisk w narodowych barwach. Kolor niebieski to barwa nieba i symbol pokoju, żółty nawiązuje do koloru zboża i symbolizuje bogactwo tej ziemi…
Dodaj komentarz